piątek, 26 października 2012

Podróże runiczne cz. 2 - kamień runiczny w Lerkaka na Olandii





Tak, jak już pisałam, na świecie spotkać można wiele zabytków i pamiątek po kulturze, która pozostawiła po sobie runy. Są to runiczne napisy, zaklęcia, ozdoby, kamienne kręgi i tak zwane kamienie runiczne. Te ostatnie to rodzaj pomników, które stawiano na cześć poszczególnych osób, np. zasłużonych nestorów rodzin, całych rodów, lub na okoliczność szczególnych wydarzeń. Na skalnych płytach lub wielkich głazach ryto pismem runicznym tekst pochwalny lub dziękczynny wraz z nazwiskiem osoby lub rodu któremu był poświęcony i datą. Zdarzały się też napisy związane z zaklęciami magicznymi i czarami. Najłatwiej napotkać na nie w krajach, które były pod wpływem kultury nordyckiej, takich jak Dania, Norwegia, Islandia, Irlandia, wielka Brytania. Na zdjęciu uwieczniłam kamień runiczny znajdujący się w Szwecji, w Lerkaka na Olandii. Było to moje pierwsze zetknięcie z zabytkiem pisma runicznego i wywarło na mnie ogromne wrażenie.

Na Olandii znajduje się wiele innych przepięknych zabytków, jak np. ruiny zamku Borgholm zlokalizowane na zachodniej części wyspy, niezwykle magiczne i piękne. Naprawdę, przechadzając się alejkami i podcieniami tych starych murów można się przenieść w czasie.






  

wtorek, 23 października 2012

RUNA THURISAZ W UKŁADACH WRÓŻEBNYCH


Thurisaz – cierń – to daje energię, która niesie z sobą wyzwania rzucone przez los, czas próby, konieczność podejmowania trudnych decyzji, czasem dotyczyć one mogą zmiany miejsca zamieszkania (taka wymuszona emigracja lub przeprowadzka) lub odsunięcia się od pewnej osoby czy nawet grona osób, to także trudne decyzje uczuciowe. Pojawiają się też przy tym konflikty, nieprzyjemne rozmowy. Bądź wytrwały, mądry i konsekwentny. Uciec od tego się niestety nie da.

Magicznie runa ta wspomaga i pobudza głęboko ukryte w nas siły natury, siłę i moc umysłu, sprzyja skupieniu, koncentracji, przemyśleniom, co z kolei prowadzi do podejmowania słusznych decyzji. Daje ogromną siłę przebicia, ale taką, która nie rani ludzi, nie służy dominacji, za to czyni nas wielkimi. Powinny korzystać z jej energii osoby stłamszone, wycofane, z niskim poczuciem własnej wartości, żeby się wyzwolić i zacząć żyć pełnią życia. Przy tej runie również należy przede wszystkim pracować z intencjami, bo w minusie może ona dać zbyt rozbudowane ego, zbyt wysokie mniemanie o sobie, a w skrajnych przypadkach nawet skłonność do agresji lub autoagresji. No, ale ja to już do znudzenia będę chyba powtarzać o tych intencjach. Z doświadczenia wiem, że z intencjami najlepiej jest pracować poprzez dekrety afirmacyjne. W przyszłości postaram się przygotować dla was takie dekrety uwalniające od różnych negatywnych rzeczy i opublikować na tym blogu. W tej chwili możecie poszukać dekretów w sieci, lub jeżeli jest jakiś problem, to po prostu napisać do mnie, to coś też poradzimy.
Ale wracając do runy Thurisaz …

MIŁOŚĆ - Jeżeli pytamy o uczucia, to nie rokuje zbyt dobrze. Jeżeli pokazują się też inne tego typu mocne karty, może być problem z porozumieniem się wzajemnym. Pokazuje też lęki w podświadomości spowodowane tym, że ktoś został mocno skrzywdzony w poprzedniej relacji. Taka blokada nie pozwala stworzyć nowego szczęśliwego związku uczuciowego niestety. Trzeba z tym wtedy mocno pracować. Wraz z runami takimi jak TIWAZ, czy HAGALAZ daje obraz bardzo dominującego a nawet agresywnego partnera. Nawet takiego, co jest chorobliwie zazdrosny, choć sam nie do końca żałuje sobie uciech cielesnych …. tak.....


PRACA – niestety bardzo nieprzyjemna i stresująca. Albo trafia się na zespół w którym dominuje wzajemna zawiść, wrogość, niezdrowa konkurencja i to nas wykańcza nerwowo, albo pytający sam jest taka osobą i najlepiej czuje się gdy może komuś „dowalić”, kogoś skontrolować, zlicytować itd. To wszelkie tego typu zawody niewdzięczne jak komornik, kontroler, ale taki co się lubi pastwić nad kimś komu się w życiu nie powiodło. Wiadomo, jedni to lubią, a inni nie i spalają się emocjonalnie w takiej robocie.

ZDROWIE – słaby system nerwowy, choroby spowodowane długotrwałym stresem. Wątroba, przewody żółciowe (to co nam siada w stresie), nerwice (np. wegetatywne, które mogą się objawić w konkretnych grupach narządów), choroby psychiczne, takie jak depresja, lęki, natręctwa. Również tworzyć się mogą z czasem nowotwory w tych narządach.  


piątek, 19 października 2012

RUNA THURISAZ - KONFRONTACJA





Konfrontacja – to słowo bardzo pasuje do energetyki tej trzeciej runy futharku klasycznego. Kiedy zaczynacie pracować z tą runą, albo wylosujecie ją jako energetykę dnia, to będziecie mieć wrażenie, że wszyscy i wszystko sprzysięgło się przeciwko wam. Jest to runa burzliwych konfliktów, takich w których być może tracimy kogoś lub coś na czym nam zależało, runa ataku i obrony. Jak gromy miotane przez młot Thora, ciosy spadają na nas ze wszystkich stron. Nie wiadomo właściwie co robić, bo zarówno poddawanie się biegowi zdarzeń, jak i przeciwstawianie się jest bolesne. Na pewno nie jest nam wygodnie, bo z natury nie lubimy konfrontacji.

Czasem jest to test na to jak radzimy sobie z sytuacjami, które są dla nas niewygodne. Czy będziemy szukać rozwiązań, czy będziemy się wycofywać …. czy będziemy się bronic , czy atakować. Uwarunkowania tych naszych reakcji są różne i mogą mieć swoje źródło tak samo w czynnikach zewnętrznych, jak i w nas samych.

Zdarza się, że jest to konfrontacja z przeciwnikiem, którego nie znamy, na przykład z chorobą o której nic nie wiemy, z człowiekiem, który doskonale maskuje swoje intencje. Takim nieuświadomionym wrogiem, którego na karcie Voeniksa symbolizuje cień rzucany na naszego bohatera przez tajemniczego przeciwnika, może być nasz nieuświadomiony lęk, blokada wewnętrzna, ciemna strona mocy :) Zazwyczaj jest tak że najpierw konfrontujemy się ze swoim cieniem, a następnie stawiamy czoła przeciwnościom.

Fałszywy przyjaciel jest gorszy od otwartego wroga. Thurisaz to wyzwolenie się spod wpływu takiej osoby, która manipuluje nami dla własnych korzyści, lub po prostu dla naszej szkody.

Ja sama, aby ten blog przygotowany był szczerze i rzetelnie, pracuję (ponownie) z każda runą, którą mam opisywać i moje własne doświadczenia bardzo mi pomagają w mojej pracy z futharkiem. Pogłębia się tez wciąż nasza magiczna więź. Czasem kosztuje mnie to dwa tygodnie przerwy w pisaniu, ale za to macie informacje z pierwszej ręki. Tym razem zmuszona zostałam do wyprostowania pewnych spraw związanych z moim domem a które odwlekałam zbyt długo, poza tym niewinna sytuacja zapoczątkowała zdarzenia, które doprowadziły do zerwania kontaktów z osobą, która bardzo mocno manipulowała moja rodziną.

…...... no cóż, muszę stwierdzić po tym wstępie, że to bardzo dobra runa. Te wszystkie sytuacje, które opisałam, są początkowo nieprzyjemne i być może musimy się po nich zbierać przez kilka dni, ale wierzcie mi, że będziecie się potem zastanawiać, jak mogliście żyć do tej pory nie załatwiając ich. Nawet nasza ciemna strona nie jest naszym wrogiem, raczej motywacją, by poznawać ją, …... konfrontować się i dzięki temu podążać na przód drogą rozwoju duchowego.

„Per aspera ad astra” - po cierniach do gwiazd ….....





środa, 26 września 2012

RUNA URUZ



Po runie o silnej energii ognia, runa Uruz wydaje się być chłodniejsza, kojąca, dająca wytchnienie. Jak cień w upalne południe. Jest to zasługa energii ziemi, którą przesycona jest ta runa. Aby odczuć ta energię, przyłóż dłonie do chłodnej ziemi, np. w lesie i poczuj jej wibracje, jak echo kroków olbrzymiego tura lub tętniące życiem serce ziemi. Ziemia daje oparcie, jest jedynym schronieniem dla naszego gatunku, jedynym światem jaki znamy. W futharku ma numer 2, ale jest w niej dużo cech wibracji liczby 4, takich jak zakorzenienie, dopełnienie, stabilność. Na karcie Voenixa jest przedstawione ogromne czworonożne zwierzę – tur, bawół. Już na pierwszy rzut, emanuje z niego poczucie siły, takiej która w sposób naturalny budzi respekt i szacunek. Widać, że to zwierze nie jest gotowe do ataku, nie jest to konieczne, nie powinno być. Dlatego musisz przyjrzeć się swoim intencjom, oczyścić je, okiełznać swoje ego i poddać się prowadzeniu sił wyższych. Jeżeli to przegapisz, to możesz być tylko zacietrzewionym furiatem z klapkami na oczach dążącym uparcie … donikąd, do własnego upadku. Z tym zacietrzewieniem można stać się pośmiewiskiem. Za to w energii Uruz wzbudzać będziesz szacunek i zaufanie. Poprzez swoją siłę charakteru i umysłu, możesz być oparciem dla innych. Na przykład dla rodziny. Nie chodzi o to, żeby się ciebie bali. Nie atakujesz, ale też nie godzisz się na ataki i negatywne wpływy innych w twoją przestrzeń energetyczną.

Daje poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli oparcie masz w energii ziemi, wewnętrznej sile i stabilnym umyśle, nic nie jest w stanie zwalić cię z nóg. Runa koncentracji, skupienia, uważności. Twarde stanie na ziemi, to też synonim realizmu. Jesteś tu i teraz, trzeźwy i przytomny.

Ale nie oznacza to trwania w miejscu do końca, przynajmniej w biegunie pozytywnym. To co opisywałam wcześniej, to jest twój kapitał wyjściowy. Bo teraz jest właśnie twój czas. Teraz każdy twój krok daje początek stałemu i stabilnemu rozwojowi. Jeżeli pójdziesz do przodu, to już nic cie nie powstrzyma. Chyba ze twoje własne słabości, ale w runie Uruz, pokonasz je, to pewne. W ogóle przy energii tej runy, wszystko jest pewne. To jest taki czas, kiedy możesz być spokojny o swoją przyszłość. Ty sam ją tworzysz.

Runa zdrowia, uzdrowienia, sił witalnych. Magicznie runa Uruz działa uspokajająco, wzmacniająco, uziemiająco, dla osób rozchwianych, nadpobudliwych – ustabilizuje energię.

Znaczenie wróżebne:

W zasadzie w każdej sferze życia, runa ta pokazuje niestety ciężką pracę, ale też ogromne pokłady energii w tobie, by pracę tą wykonać i czerpać z niej satysfakcję. I w pracy i w finansach i w miłości, a nawet w zdrowiu – praca jako źródło spełnienia.


Praca – ciężka, ale satysfakcjonująca. Być może taką właśnie lubisz i takiej potrzebujesz. Zawody związane z naturą i praca na świeżym powietrzu – np. leśniczy, kustosz rezerwatu, opiekun zwierząt. Żywioł ziemi daje tez zawody związane z budownictwem, górnictwem, nieruchomościami. To musi być coś „namacalnego”, z całą pewnością nie działalność wirtualna, musisz wytwarzać coś rzeczywistego. Poza tym Jako runa zdrowia, Uruz pokazuje lekarzy, uzdrowicieli, bioenergoterapeutów, zielarzy etc. ale też muszą się zajmować jakąś konkretną dziedziną, raczej kręgarze, bioenergoterapeuci – magnetyzerzy, niż uzdrowiciele duchowi.

W biegunie pozytywnym to rozwój , awans, przebicie się ku lepszym warunkom, dodatkowa praca, dorabianie do renty czy emerytury.

W biegunie negatywnym, to zatrzymanie rozwoju, spoczywanie na laurach. Straty przez lenistwo, lub tak zwane wypompowanie z sił witalnych. Rezygnacja z pracy, przegapienie okazji życiowej. Marazm. Przerwa w pracy na czas rekonwalescencji, renta, urlop dziekański. Aby przełamać tą nierozwojową sytuację, odwrócić biegun negatywny w pozytywny, wykorzystaj ten czas na zebranie się tak zwane do kupy. Nie dołuj się tym, że nic się nie posuwa do przodu, tylko zbierz siły i spróbuj jeszcze raz, albo w ogóle zacznij od nowa. Uruz to również nowe początki, nowe stanowiska, nowe, lepsze życie. Przejdź z impasu bieguna negatywnego do przebicia się do lepszego, nowego z bieguna pozytywnego.


Uczucia – stabilne i trwałe. Możesz liczyć na partnera i sam jesteś godny zaufania. Jeżeli jest potrzeba coś naprawić lub ruszyć z miejsca w związku, to tez masz do tego potrzebne pokłady energii. Raczej nie pokazuje uczuć wylewnych, porywów serc, skrajnych emocji. Możecie za to na siebie liczyć, nawet w trudnych sytuacjach. Pomaga odzyskać miłość lub przyjaźń.

W minusie – brak oparcia w drugiej osobie, niestabilny związek, no i niestety często pokazuje agresję, przemoc fizyczną i psychiczną w związku. Niezdrowa dominacja jednej osoby nad drugą. (Z resztą tak samo w sferze zawodowej.) Także osoba samotna z wyboru. Pasożytnictwo.


Zdrowie w runie Uruz raczej mamy. Jesteśmy silni, odporni, pełni sił witalnych, dbamy o zdrowie poprzez ruch, odpowiednią dietę, profilaktykę. Uzdrowiciele i bioenergoterapeuci. Możemy się wzmacniać tą runą, ale ostrożnie, pilnując określonego czasu oddziaływania, bo można ulec przeenergetyzowaniu. Chyba, że oddajemy energię, np. jako bioenergoterapeuci.

W minusie – brak energii, brak odporności, brak rozwoju, ktoś kto nie dba o siebie. Problemy z kośćmi, kręgosłupem, mięśniami, stawami. Jako energia ziemi, pokazuje tez jako źródło dolegliwości zakłócenia idące z ziemi, czyli żyły wodne lub inne negatywne promieniowanie geopatyczne. Warto poprosić o konsultacje radiestetę. Jak już jesteśmy przy temacie terapii, trzeba się przede wszystkim badać, robić wyniki, poza tym można się wspomagać bioenergoterapią, zielarstwem, kręgarstwem, litoterapią. Także rehabilitacja i leczenie poprzez ruch. Psychosomatyczne podłoże chorób. Zastanowić się, co organizm poprzez chorobę chce nam powiedzieć.


Ta runa daje ogromny potencjał w każdej dziedzinie. Ważne, żeby go tylko nie zmarnować......  

wtorek, 4 września 2012

Wstęp do charakterystyki run, RUNA FEHU, działanie magiczne, wróżebne, rytuał FEHU



Tak jak pisałam wcześniej jest to pierwsza runa jaka poznałam. Miałam od tamtej pory wiele czasu, żeby ją przetestować, i ….. naprawdę pomaga na ból głowy. Spokojnie, nie oznacza to, że trzeba ją połknąć. Jak już też wspominałam wcześniej, runy tym różnią się (między innymi) od innych systemów wróżebnych, że mają też (a być może przede wszystkim) działanie magiczne. Oznacza to, że owszem możesz odczytywać z nich przesłania, analizować sytuacje życiowe, prognozować przyszłość itd., czyli ogólnie mówiąc – wróżyć, ale można też za sprawą ich mocy i energii korygować swoją rzeczywistość, stosując magiczne runiczne zaklęcia, skrypty, talizmany, amulety i wykonując różne rytuały z wykorzystaniem magicznej mocy run. Można na przykład wykorzystywać energię run do energetyzowania przedmiotów, wody lub nawet posiłków, wzmacniania organizmu i wspomagania go w zwalczaniu chorób i dolegliwości (w tym bólu), ochrony energetycznej, a także do neutralizowania negatywnych wpływów i promieniowań radiestezyjnych. Lista jest długa, a ja chciałabym wszystkim, którzy będą być może szukali inspiracji dla siebie na moim blogu (będzie mi niezmiernie miło) przybliżyć moje spojrzenie na runy. Moje osobiste, wynikające z moich doświadczeń, no i lekcji, które tez pobierałam swojego czasu, sposoby korzystania z magii run. Zaznaczam, że jest to mój język porozumiewania się z runami, ktoś inny może widzieć to inaczej, więc szukaj różnych inspiracji, a najlepiej sprawdź sam po kilka razy co dla ciebie jest odpowiednie a co zdecydujesz się odrzucić.

Tak więc runa FEHU. Jest to pierwsza runa Futharku Starszego, Germańskiego, a zatem drzemie w niej największy, pierwotny potencjał energetyczny. I rzeczywiście z pomocą runy Fehu energetyzujmy np. wodę, stawiając butelkę, najlepiej z wodą źródlaną, na namalowanej na kartce papieru w wybranym kolorze pojedynczej runie lub spirali z potrójnym symbolem Fehu (spirala również powinna mieć trzy zwoje i na końcu, jak gdyby kontynuacją linii, 3 runy)


Ja wypróbowałam różne kolory i zdecydowanie kolor biały, żółty, złoty i czerwony są odpowiednie do tego celu, jednak to też polecam tobie przetestować samodzielnie, ponieważ – czasem, np. kiedy byłam zmęczona po kilku dniach bardzo intensywnej pracy energetycznej, kolor czerwony wydawał mi się zbyt intensywny, wybierałam wówczas złoty lub biały. A z kolei, gdy boli mnie głowa (przez kilka dni, niestety odziedziczyłam to w genach) to pomaga mi popijanie wody źródlanej naenergetyzowanej runą Fehu namalowaną na kolorze niebieskim. Na pewno ma na to tez wpływ kolor dominujący naszej aury w danym dniu, więc próbujcie, doświadczajcie, miejcie z tego frajdę, bo o to chodzi w rozwoju duchowym, że droga jest ważniejsza niż sam cel......
Poza tym jeżeli masz energetyczny dołek, nie wiem, czujesz się wypompowany, nie masz siły, musisz coś zrobić a brakuje ci pomysłów jak to w ogóle ugryźć, to połóż runę Fehu na splocie słonecznym i oddychaj tak przez chwilę głęboko, doładuje cię energią. Jeżeli masz nadciśnienie, to zacznij ostrożnie pracować z tą runą, zobacz, czy nie będziesz się zbyt szybko prze-energetyzować lub czy ciśnienie nie będzie po prostu za wysokie. Ta runa nie ma niestety takiego działania harmonizującego, ona po prostu doładowuje. Jeżeli chodzi o wspomaganie się runą Fehu w zwalczaniu dolegliwości bólowych, to również kładziemy bądź rysujemy ją na ciele w bolącym miejscu, tylko ważne jest żeby nie stosować jej w przypadku stanów zapalnych, ponieważ jest to runa żywiołu ognia. Nie stosujemy u osób nadpobudliwych.
Z innej dziedziny – można stosować runę Fehu jako talizman w sferze finansowej, to przeczytacie w każdej książce, ale powiem wam szczerze, że nie działa w ten sposób. Fehu niesie ze sobą potencjał obfitości – we wszystkim – duchowej, materialnej …... każdej, więc … jeżeli się np. odchudzasz, to po co ci runa obfitości noszona stale przy sobie, skoro nie wiadomo z góry, jaki rodzaj obfitości przyniesie? (tak, tak, bo runa ta oznacza również obfitość pożywienia, w końcu jej symbolem jest krowa … i to duża). Dlatego najlepiej przeprowadzić





Rytuał Fehu

  1. Wygospodaruj trochę czasu i zastanów się, w jakiej dziedzinie życia potrzebujesz właśnie tego przypływu energii, wzrostu obfitości. Niech to będzie dokładnie przemyślane, najlepiej zapisz sobie wszystko. Zrób to w stanie wyciszenia, niech nikt i nic cię nie rozprasza. Im dokładniej sprecyzujesz swoje pragnienia, tym lepiej.
  2. Ułóż i zapisz afirmację (pozytywną myśl dotyczącą tego o co chcesz prosić siły wyższe i energię runy Fehu) np. „Ja … (twoje imię) … jestem otwarty/otwarta na przyjęcie obfitości finansowej. Pieniądze płyną do mnie ze znanych i nieznanych mi źródeł”. Zapisujesz to na karteczce, obok rysujesz runę Fehu (powtarzając w głowie tą afirmację i dedykując jej tą runę)
Wówczas taki talizman możesz nosić, jednocześnie pracując codziennie z afirmacją. Możesz też przy tym stosować inne techniki duchowe, jak pozytywne myślenie, medytacje z wizualizacją. To akurat jest moja druga specjalność i planuję przygotować serię takich medytacji, które będą dostępne tutaj na moim blogu. Trzecią moją specjalizacja jest analiza duszy i karmy, więc MUSZĘ po prostu zaznaczyć w tym miejscu, że może tak się zdarzyć, że ktoś ma blokady wewnętrzne na zarabianie pieniędzy i wówczas należałoby dokładnie sprawdzić i przeanalizować swoje INTENCJE w kwestii właśnie zarabiania pieniędzy. Być może są jakieś karmiczne zaszłości do przerobienia.
Hm.... no niestety, gdyby to było takie proste, że wrzucimy karteczkę z runą do portfela i już wygrana 10 000 000 (i to w dodatku bez skreślania kuponu), to chyba nikt by w to nie uwierzył i tak.

Czyli tak : energetyzujemy, wzmacniamy organizm, przyciągamy powodzenie finansowe – takie jest działanie magiczne runy Fehu.

Teraz znaczenie wróżebne:

W dalszym ciągu energia, potężna siła twórcza, powodzenie materialne, inwestycje, jeżeli ktoś pyta, „kiedy już w końcu zacznie mi się powodzić w życiu?!”, to Fehu mówi – masz wszelkie dane i potencjał ku temu, żeby zaczęło ci się powodzić już od dziś, tylko widocznie nie potrafisz tego potencjału wydobyć. Może właśnie sprawdź intencje i obciążenia karmiczne, żeby przekonać się, co cię blokuje.

To także bardzo energetyczne osoby, takie „echo wszędobylskie”, wszędzie się spieszy, wszystko musi mieć na wczoraj, indywidualista (porównaj z numerologiczną jedynką). Dobrze będą się czuły przy takiej osobie inne osoby o podobnym potencjale energetycznym lub bardzo młode, ale osoby starsze niestety będą wysiadać energetycznie, po prostu taki potencjał może być dla nich zbyt męczący (jak masz takie dzieci w energii Fehu, to babcia niech lepiej robi sobie przerwy na regenerację)

W pytaniu o miłość, to również dużo energii żywiołu ognia. Zapłon, czyli coś nowego, nowa miłość, albo jakiś nowy impuls, odświeżenie stałego związku. Przejście np. od przyjaźni do romansu. Może oznaczać poczęcie dziecka, ale tylko jako możliwość – więc dokładniej będą o tym mówiły następne runy w rozkładzie.

W zdrowiu opisują ogólny stan, witalność, lub jej brak (w różnych aspektach zdrowia), pokazuje stany zapalne (dalsze runy w rozkładzie określą, gdzie dokładnie) ogólnie może oznaczać potencjał jakiegoś zagrożenia zdrowia, któremu dzięki szybkiej reakcji możemy jeszcze zapobiec. Nadpobudliwość.  




poniedziałek, 3 września 2012

Podróże runiczne, czyli zabytki, miejsca mocy - cz I : kamienne kręgi w Grzybnicy


Kiedy wchodzi się głęboko w energetykę run, kiedy praca z nimi pochłania cię tak, że zaczynasz myśleć o niej jako o drodze życiowej, to rodzi się w pewnym momencie taka myśl, żeby udać się do miejsc związanych historycznie z pradawną magią, obrzędami, do miejsc kultu związanych z cywilizacją, która pozostawiła po sobie runy. W Skandynawii i Europie, a w tym także w Polsce na szczęście możemy znaleźć wiele niezwykle interesujących miejsc tego typu i naprawdę warto zacząć od tych naszych krajowych, zanim udamy się do Szwecji, czy Anglii. Jeżeli chodzi o zabytki runiczne, to można je obejrzeć w muzeum na wyspie Wolin, jak również rewelacyjnie odtworzony skansen Wikingów. Są jednak w Polsce (głównie na Pomorzu i Pomorzu Zachodnim) tak zwane miejsca mocy, czyli budowle megalityczne, które wraz z obszarem, na którym się znajdują, promieniują niezwykle silną pozytywną energią. Najbardziej znane, to kamienne kręgi w Grzybnicy, Węsiorach i Odrach.

W kamiennych kręgach można nie tylko wsłuchiwać się w echa dawnych obrzędów, choć w stanie głębokiego skupienia i medytacji można odebrać niezwykłe wręcz przekazy dotyczące zamierzchłej przeszłości tych miejsc. Znacząca część historii tych miejsc została odtworzona właśnie na podstawie takich przekazów z innych wymiarów. Wielu ezoteryków podejmowało takie próby, często tez przekazy z miejsc mocy pojawiały się spontanicznie u osób wyjątkowo medialnych i wrażliwych na oddziaływanie kręgów (być może z powodu powiązań karmicznych z danym miejscem), w każdym razie relacje te były zaskakująco zgodne.

Ja również będę starała się pokazać w tym miejscu Kamienne kręgi widziane oczami mojej duszy, wow, jak to zabrzmiało, no ale niech tak zostanie. Kamienne kręgi w Grzybnicy to pierwsze miejsce mocy, jakie odwiedziłam i zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Chociaż do tych kręgów mam najdalej to wracam tam najchętniej i towarzyszą tej wyprawie ogromne emocje. Także właśnie te kręgi najwięcej mi o sobie „opowiedziały”, odczuwam jakąś niesamowitą więź z tym miejscem.


Zacznę od tego jak trafić do kamiennych kręgów w Grzybnicy. Znajdują się w lesie Grzybnickim (dokładnie jest to Gmina Manowo, Nadleśnictwo Bobolice) 20 km od Koszalina. Jadąc trasą Koszalin – Poznań (lub Bydgoszcz) między Mostowem a Grzybnicą zobaczycie drogowskaz „ZABYTEK ARCHEOLOGICZNY KAMIENNE KRĘGI GOTÓW”, wówczas musicie już tylko wjechać 2 km w las bardzo przyjemną leśną drogą. Droga będzie was prowadzić, w lesie powtórzone są jeszcze drogowskazy, poza tym zobaczycie już pojedyncze duże kamienie przy drodze. Jeżeli tylko pogoda dopisze, to radzę już od samego wjazdu do lasu otworzyć okna w samochodzie, ponieważ atmosfera, zapachy i w ogóle aura tego obszaru tak działa, że nim zobaczycie kręgi, będziecie już zrelaksowani i wprawieni w nastrój wewnętrznego wyciszenia.

Nie będę się rozpisywać o historii tego miejsca, gdyż zadbali o to opiekunowie rezerwatu. Znajdziecie tam tablice z dokładnymi informacjami. Warto jednak wspomnieć że sięga ona 6000 lat. Kiedy ponad 2000 lat temu przybyli ze Szwecji i Skandynawii Goci, osiedlili się właśnie w tych lasach nad rzeką Radew i wygląda na to, że zaadoptowali dawne miejsce kultu do własnych celów i obrzędów. Pozostawili po sobie nie tylko kamienne kręgi ale też cmentarzysko, nie martwcie się jednak, miejsce mocy ma tak silne oddziaływanie, że nie odczuwa się typowej dla cmentarzy aury przygnębienia, raczej skupienia i pewnej pokory. Nawet napotykając na drodze dawne kurhany i miejsca pochówku, nie ma się tej świadomości, raczej cały czas dominuje pole energetyczne kręgów. Nie ma też odczucia lęku, które często pojawia się na obszarach miejsc pochówku. Ja sama przebywałam tam już po zmroku i nie miałam żadnego problemu z tym, żeby pójść lasem od jednego kręgu do drugiego i tam przebywać. Przeciwnie, czułam się bezpiecznie, odczuwałam też wewnętrzny spokój. Miewałam też takie wrażenie, jakbym po wielu latach wróciła w rodzinne strony. Pewnie właśnie za sprawą jakichś zaszłości karmicznych.

Kompleks liczy w sumie 5 kręgów, liczne rozsiane w lesie kurhany i grobowce oraz niezwykły kamień przypominający tron, nazywany Strażnikiem. Kręgi są połączone ze sobą ciągiem energetycznym, który jest bardzo dobrze wyczuwalny przez osoby uwrażliwione radiestezyjne (a także przez zwierzęta i małe dzieci) i warto poruszać się zgodnie z kierunkiem tej „ścieżki mocy”. Dokładny plan możecie nabyć u przewodnika i zarazem kustosza, który opiekuje się tymi kręgami od lat i wie o nich chyba wszystko. Nie będę podawała nazwiska, bo nie wiem czy by sobie tego życzył, ale napotkacie go na pewno. Warto posłuchać co ma do powiedzenia.
Ja opiszę moje osobiste wrażenia i przesłania jakie otrzymałam medytując i rzucając runy w kolejnych kręgach.


STRAŻNIK
Dojdziecie do niego zaraz po tym jak pokonacie swojego rodzaju energetyczną bramę otwierającą „ścieżkę mocy”. To takie „drzwi do lasu”, których nie widać, ale energia jest tu silna i bardzo wyraźnie odczuwalna w postaci rozchodzącego się po ciele ciepła i mrowienia w miejscach niektórych czakr, np. na stopach i na dłoniach. Jest to energia uzdrawiająca. W ogóle wizyta w kamiennych kręgach jest jak wizyta u dobrego bioenergoterapeuty.

Jak widać, Strażnik, jest to pojedynczy kamień ustawiony na kobiercu z mniejszych kamieni, przypominający tron. Jeżeli otrzymacie wewnętrzną zgodę od sił wyższych, możecie przy nim usiąść, by oczyścić swoje pole energetyczne. Takie ma działanie, że wszelkie zanieczyszczenia, jak smog elektromagnetyczny, stres, zanieczyszczenia na poziomie mentalnym odpadają i zostają odprowadzone w głąb ziemi. Poczujecie się lekko i wówczas możecie wyruszyć w dalszą wędrówkę po kręgach.

Według mnie strażnik ma za zadanie również ochronę miejsca mocy przed zagrożeniem zniszczenia. Miał też chronić osadę np. przed wrogiem, ogniem, gradem. Podobne działanie mogły mieć również pojedyncze kamienie rozstawione wokół całego obszaru. Z pewnością była też wykorzystana silna magia ochronna. My odbieraliśmy to w ten sposób, że rzeczywiście odczuwaliśmy wewnętrzny przymus oczekiwania na pewien impuls, który dawał nam poczucie, że możemy iść dalej.


Krąg Sędziowski ma średnicę 13 m, kiedyś składał się z 13 głazów, niestety część z nich zaginęła, ale ich energia wyczuwalna jest nadal. W opisie znajdziecie, że obradowali tutaj sędziowie i wydawali wyroki.
Moje odczucia i obserwacje mówią mi, że rzeczywiście nie bez powodu tak nazywa się tak ten krąg. Nie da się ukryć w tym miejscu swoich intencji, wydobywa wszystko na wierzch. Także nasze cienie. Osobiście widziałam tam mężczyznę, który miał duży problem z tym kręgiem. Przechadzał się spokojnie po lesie, czytał tablice, do momentu jak wszedł w obręb Kręgu Sędziowskiego. Zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Miotał się od brzegu do brzegu, zupełnie jakby nie wiedział którędy wyjść na zewnątrz. Rzucił obelżywy komentarz dotyczący wahadła w moich dłoniach, stwierdził, że to jest w ogóle bez sensu i że idzie na grzyby.…...... Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, jak się oddalił, energia kręgu wróciła do równowagi. Przypuszczam, że w tym kręgu nie tylko odbywały się obrady, ale też zbierali się w nim myśliwi lub wojowie po powrocie z wyprawy, by pozostawić tam, porzucić tą ciężką energię. Jest ona również uziemiana, po czym otula człowieka subtelna stonowana energia, która pozwala powrócić do równowagi duchowej.



Dalej jest krąg zwany Transowym lub Kobiecym. Rzeczywiście takie odczucie jest bardzo wyraźne. Zdecydowanie lepiej czuja się w nim kobiety. Są takie dni, kiedy faktycznie lepiej żeby mężczyźni do niego nie wchodzili. To może mieć związek ze stałymi datami różnych obrzędów lub ruchomymi świętami. Trzeba się zdać i tutaj na swoja intuicje i podszepty opiekunów duchowych. Energię miejsca mocy można czerpać również obchodząc kręgi po zewnętrznej stronie. Warto o tym pamiętać, że to nie tylko miejsce mocy, ale też obszary działania bardzo starej magii. Jeżeli czujecie jakikolwiek wewnętrzny opór przez przestąpieniem granicy kręgu, nie róbcie tego na siłę. Te same korzyści można czerpać obchodząc krąg po zewnętrznej i pobierając w ten sposób z niego energię.
Ja osobiście miałam dwie „przygody” w tym kręgu. Pierwszą gdy byłam w Grzybnicy po raz drugi. Zabrałam ze sobą męża i synka. Weszliśmy do kręgu kobiecego. Nie miałam wówczas takiej świadomości na temat tych kręgów jak dzisiaj. Zajęliśmy się badaniem stelli środkowej, a mały o kilka kroków się od nas oddalił. Zauważyłam w pewnym momencie, że zaczyna się dziwnie zachowywać. Stał jak wryty po środku kręgu i wyglądał jakby był w lekkim transie. Chwyciłam go za rękę i chciałam wyprowadzić na zewnątrz kręgu, ale zaparł się i aż nie miałam siły go wyciągnąć. Dosłownie rył piętami w ziemi. W momencie kiedy już był jedną noga poza kręgiem, poczułam energię kobiety obok siebie. Nie było to przyjemne odczucie. Szybko wszystko wróciło do normy. Wyciszyliśmy się w kolejnych kręgach. W innych kręgach syn czuł się doskonale. Po powrocie do domu zaczął być nadmiernie pobudzony, niestety czuć było, że przyniósł ze sobą jakieś podłączenie energetyczne. Miał problemy ze snem, był bardzo rozchwiany emocjonalne. Ja sama odczuwałam obcą obecność w domu, w konkretnym miejscu i chwilę potem psy rzucały się na ścianę w tym miejscu i ujadały, jakby ktoś tam stał. Niestety konieczne było oczyszczanie energetyczne i dowiedzieliśmy się wówczas że jest dzieckiem bardzo medialnym i niestety przyciąga rożne rzeczy. Bardzo jesteśmy do dziś ostrożni zabierając go nawet w miejsca zabytkowe i prosimy siły wyższe o potężną ochronę dla niego. Druga „przygoda była raczej zabawna. Ładnych kilka lat później odwiedziłam te same kręgi z przyjacielem, radiestetą (podczas tej wizyty zebrałam najwięcej informacji do tego wpisu), kiedy doszliśmy do kręgu Kobiecego, ja po otrzymaniu wewnętrznej zgody weszłam do środka, a mój przyjaciel nie. Chodził dookoła, a kiedy trzeci raz czytał tą samą tablicę, spytałam o co chodzi. Powiedział, że jakoś tak dziwnie się czuje kiedy ma wejść. W tym momencie poczułam niezwykłe połączenie między mną a stella środkową a w mojej głowie pojawiło się słowo, zupełnie dla mnie niezrozumiałe, z taka uporczywością, że zaczęłam je powtarzać na głos. To słowo brzmiało: UGLIHAT. Napisałam je na ziemi runami, bo to jedyne co przyszło mi do głowy i natychmiast odczytałam wyraźny komunikat. Przekazałam go znajomemu słowo w słowo „Mężczyznom wstęp wzbroniony, proszę przekazać temu panu.” No sorry. Jestem przekonana, że powodem była właśnie jakaś szczególna data.

Ale wracając do przeznaczenia kręgu Kobiecego. Wydaje mi się, że krąg ten w sposób szczególny chronił kobiety. Jak gdyby dane to było z urzędu, że kobiety, nawet skazane za coś, za jakieś przewinienia, gdyby schroniły się w tym kręgu, mogły liczyć na azyl. Oczywiście również odprawiane były przez …. kapłanki, szamanki, wiedźmy … obrzędy. Wyczułam bardzo silne wibracje magii seksualnej, obrzędów transowych na zasadzie Tantry.

Dalej w prostej linii znajduje się krąg Książęcy, ale ja osobiście polecałabym wam go na razie ominąć i pójść dalej prosto do kręgu Kapłańskiego.


Jest to duży krąg, liczy 37,5 m średnicy. Niegdyś na obwodzie ustawionych było 30 głazów. Zachowało się tylko 17. Połączone są kamieniami polnymi. W środku 4 duże stelle tworzą wewnętrzny krąg. Jest to rodzaj ołtarza, na którym 2000 lat temu odprawiano obrzędy.


Energia w tym kręgu jest bardzo przyjazna, zapraszająca, sprzyja medytacji i kontemplacji. Z ziemi bije przyjemne ciepło. W tym dniu odczucie to było wyjątkowe. Postanowiłam poprosić w medytacji o przekaz tego miejsca. Najpierw poczułam się, jakby coś ze mnie „zczytywało” informacje o mnie, następnie otrzymałam przekaz. Ten przekaz, to : integracja, zjednoczenie – ze wszystkim i wszystkimi, w sobie, wewnętrzna integracja, z naturą, kosmosem, z Bogiem. Należy się jednoczyć w obliczu tego co się dzieje na świecie. Towarzyszył temu niezwykle silny przekaz bioenergii z kręgu. Tak silny, że przez dni odczuwałam skutki przeenergetyzowania. Wykonałam w tym czasie serię zabiegów bioenergoterapeutycznych (dla najbliższych, poświeciłam tą energie swoim najbliższym oraz jednej osobie, klientce, która była w największej potrzebie) a tej energii po prostu nie ubywało. Cała elektrownia. Tutaj taka moja osobista rada: Proście o podobny przekaz w tym kręgu, ale jeżeli potrzebujecie energii dla osoby bardzo chorej, nie wystawiajcie jej bezpośrednio na działanie kręgu, raczej bądźcie przekaźnikami energii. Obawiam się po prostu, że mogłaby popłynąć zbyt silnym strumieniem, jak dla osoby osłabionej.

Energia w kręgu jest raczej męska, ale odczuwalna jest aura szczególnych kobiet, może kapłanek, albo wróżek (może nawet z run). To co ja odebrałam w przekazie, to obrzędy, śluby, inicjacje, rytuały przejścia, kronika Akaszy, kontakty duchowe. Nawet energia związana z poczęciem lub rodzeniem dziecka (narodziny – śmierć) szamanizm, składanie ofiar. W medytacji pojawił się … łoś, duch tego miejsca pod postacią łosia. Nie wiem czy wiąże się to z tym, że Goci byli Szwedami, czy w tych lasach czczono te zwierzęta....... to jest dla mnie tajemnicą.


Po wizycie w kręgu Kapłańskim warto powrócić do kręgu Książęcego, który ominęliśmy. Tu się zbiera siły. Można nawet usiąść i coś zjeść. Tutaj obradowała starszyzna plemienia, nawiązując przy tym kontakt z duchami przodków. Energia jest w tym kręgu czasem obojętna. Nie chodzi mi samo promieniowanie, tylko …. hm.... powiedzmy, o atmosferę. Wydaje mi się, że wiąże się to z tym, że podczas wieców kręgi były …... ja wiem …... nieczynne. Tak to wygląda. Dlatego po silnym naenergetyzowaniu w poprzednim kręgu człowiek czuje się trochę tak, jakby po kąpieli słonecznej na plaży schłodził się w cieniu lub w wodzie. Tu się odpoczywa. Są za to dwa bardzo interesujące kamienie


Pierwszy to kamień z wyżłobieniem znajdujący się na obwodzie okręgu. Zdania są podzielone. Jedni uważają, że przez to wyżłobienie przeciągany był rzemień w celu wzniecenia ognia (na takiej zasadzie jak pocieranie patyczków), inni że przelewano przez nie uzdrawiającą wodę.

Drugi tajemniczy kamień to stella środkowa, zwana kamieniem wojownikiem. Krąży legenda, że podczas szczególnej nocy przesilenia ukazuje się na nim twarz wojownika. Coś może być na rzeczy, bo przypatrzcie się tej fotografii – moim zdaniem wyraźnie widać runę Tiwaz – właśnie runę oznaczającą wojownika.


Sami zobaczycie, że w naturze w ogóle tego na kamieniu nie widać....


Ostatni krąg – Mistrzowski jest oddalony od pozostałych. Schowany w lesie, otoczony wałem, trzeba go odszukać – to bardzo ciekawe doświadczenie. Dlatego też sugerowałam taką kolejność, byś w tym momencie znajdował się w kręgu Książęcym. Otóż, stella Wojownika połączona jest linią energetyczną (można by rzec wysokiego napięcia) właśnie z kręgiem Mistrzowskim. Stań przy niej, jedną rękę unieś nad kamieniem Wojownika, drugą wyciągnij w stronę lasu, postaraj się wyczuć to połączenie i wskazać położenie ostatniego kręgu. Jeżeli ci się to nie uda, zaprowadzą cię strzałki na pniach drzew. Jakby co, poproś opiekunów duchowych o wskazanie drogi. Jakbyś zabłądził, to przynajmniej zwiedzisz malownicze kurhany i grobowce. …. Nie, ale poważnie, trzeba się kierować w kierunku północnym.
12 kamieni, zachowało się 11, bez stelli środkowej. Bardzo silne promieniowanie o właściwościach uzdrawiających. Jeżeli posługujesz się wahadłem warto tutaj sprawdzić sobie swoje parametry energetyczne, stopień naenergetyzowania czakr etc. po wizycie w kręgach (w domu sprawdzić stan sprzed wizyty), można przeprowadzić zabiegi samouzdrawiania, harmonizowania aury (bo po całej wędrówce niektóre czakry mogą być przeenergetyzowane lub nadmiernie otwarte, można to wyregulować w razie takiej potrzeby). Można się tez zwrócić o to do sił wyższych, stając po środku kręgu, wyciągając ramiona w górę, z prośbą o zharmonizowanie wszystkich ciał energetycznych. Tutaj możesz też naenergetyzować i uświęcić swoje runy. Ja mam zwyczaj zabierać z sobą do kręgów coś, co mogę zostawić jako podarunek, wymianę eneretyczną za wszystkie dobra, które otrzymałam w tym miejscu. To może być przygotowany przez ciebie talizman, rękodzieło, lub cokolwiek w tym rodzaju (widziałam tam też własnoręcznie upieczone ciasteczka).

Zanim wyjedziecie, możecie naenergetyzować np. wodę lub kryształy, by jeszcze w domu móc jakiś czas korzystać z wibracji miejsca mocy.


Jeden z grobowców w kamiennych kegach w Grzybnickim lesie.

  






  

  




  

  



   

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

głowa do runy i runa do głowy


Nigdy nie pisałam pamiętnika, więc nie jest mi łatwo chronologicznie poukładać rozmaitych ciągów zdarzeń z mojego życia. Jeżeli chodzi o ezoterykę, to jako nastolatka już latałam po sklepach w poszukiwaniu kamyków, olejków eterycznych, zapisywałam całe zeszyty informacjami o działaniu takich czy innych minerałów, ziół, etc. Oczywiście podburzana przez obie ciocie, bo akurat w mojej rodzinie nie ja jedna miałam takie zainteresowania. Babcia uczyła mnie o ziołach, stawiania kabały (czego nigdy nie opanowałam), w domu zalegały poradniki medycyny naturalnej, w których zaczytywała się moja mama. Moja mama zawsze miała dar przekarmiania gości, więc jej ziołowe herbatki były uwielbiane i niezwykle cenione przez wszelkich moich kolegów i sympatie, które po proszonym obiadku czy kolacyjce u nas miały problem z zawiązaniem butów. Oczywiście zioła zbierane, suszone i komponowane były przez moja mamę osobiście. Poza zielarstwem miała dar uwalniania od bólu i różnych dolegliwości poprzez nakładanie rąk, a kiedy urodziła mi się córcia, okazało się że skutecznie też obniża gorączkę. Wiem, jak to brzmi, ale wierzcie mi, że w takiej rodzinie się nie wyrasta na niedowiarka. Kiedy przyniosłam do domu karty tarota, to oczywiście była moja pierwsza klientela. Wówczas też moja starsza ciocia zapoznała mnie z wahadełkiem i razem robiłyśmy eksperymenty z daktylo- i kartomancją. Z różnym skutkiem oczywiście. No dobrze ale do run.



To była pierwsza runa jaka zobaczyłam w życiu. Był to rok 2003, albo 2002, pracowałam wówczas na stanowisku dziennikarza i gościłam na targach w stolicy. Nocleg zaproponowała mi właśnie ciocia od wahadełka. Lubiłam bardzo u niej nocować, bo zawsze prowadziłyśmy ciekawe ezoteryczne rozmowy do późnej nocy. Rozumiałyśmy się jak mało kto. Tego dnia zjechałam do niej bardzo późno, skonana i z potwornym bólem głowy. Zauważyłam na drzwiach taki znak narysowany czerwonym flamastrem i jeszcze

  


Zważywszy na nasze zainteresowania, nie było w tym nic niezwykłego. Nie miałam pojęcia co to za znak, ciocia powiedziała mi tylko, że to jest RUNA. No dobrze, runa, to runa, nazwa własna symbolu, tak jak oko proroka, czy krzyż Nilu. Nie spodziewałam się, że jest ich więcej. Powiedziała mi jeszcze, że świetnie się składa, bo ta runa fantastycznie działa na ból głowy, tylko trzeba przyłożyć. Popatrzyłam przez chwilę na te drzwi i spytałam, czy runę do głowy, czy głowę do runy (w końcu była na drzwiach). Moja ciocia dostała ataku śmiechu. Normalnie istna histeria, co jej się przypomniało, to się śmiała, „ runę do głowy, czy głowę do runy” powtarzała za mną i zaśmiewała się do łez. Potem wytłumaczyła mi, że ta spirala, to też runa i że jeszcze jedna



jest wypisana na drzwiach u mojej drugiej cioci. No i w ogóle, że jest ich 24, albo 25, ale na razie zna tylko te. Powiedziała, że można z nich wróżyć, energetyzować się i wiele wiele rzeczy robić z nimi. To była cała wiedza o runach, z jaką wróciłam do domu, ale byłam też pewna jednej rzeczy: że nie wiem jak, nie wiem dlaczego ale te znaczki po prostu storpedują moje dotychczasowe życie, wywrócą do góry nogami, i tak się też stało.

Wkrótce po tym poleciałam na targi ezoteryczne, które na szczęście odbywają się w Trójmieście regularnie i kupiłam wszystko co znalazłam na temat RUN, a także moje pierwsze karty runiczne.





O mnie - Czym się zajmuję



Wiem, że wisiałem na wiatrem owianym drzewie
Przez dziewięć nocy,
Oszczepem zraniony, Odinowi ofiarowany
Sam sobie samemu.
Na tym drzewie, o którym nikt nie wie,
Z jakich wyrasta korzeni.
Chlebem mnie nie nakarmiono, ni napojem z rogu,
Wypatrywałem ku dołowi,
Przyjąłem runy - wołając przyjąłem, Spadłem potem stamtąd (...)”

(Edda poetycka czyli Pieśń Odyna o runach)


Do mnie runy przyszły w pozornie zwyczajnym dniu, a w rzeczywistości dokładnie w tym, w którym byłam gotowa by je przyjąć. Przyszły lekko, radośnie, jak przyjaciel wpada na chwilę. Zostały ze mną i przekonałam się że praca z nimi to tak naprawdę niekończący się proces doskonalenia siebie.
Jestem wróżką „z urodzenia” talent odziedziczyłam po przodkach. Terminowałam u najznakomitszych polskich ezoteryków. Wciąż pogłębiam swoja wiedzę. Oferuję Ci coś wyjątkowego, ekskluzywnego, i niepowtarzalnego. Oferuję pomoc i wsparcie w odnalezieniu sensu w tym zakręconym, pędzącym coraz szybciej do przodu świecie, odnaleźć siebie. Możesz mi powiedzieć o wszystkim, bo nie będę cie oceniać, osądzać. Jeżeli interesuje cię przyszłość, masz problem, którego nie potrafisz rozwiązać, pytania na które nie możesz znaleźć odpowiedzi, możesz liczyć na moje wsparcie. Przy pomocy magicznych run, kart anielskich, a także moich relacji z wyższą świadomością i intuicji dołożę wszelkich starań by rozwiać Twoje wątpliwości. Przepowiem przyszłość, przeanalizuję przeszłość i teraźniejszość oraz jej wpływ na Twoje obecne i przyszłe życie, odpowiem na pytania dotyczące Twoich relacji z bliskimi, pomogę rozwiązać dylematy, dokonać wyboru drogi życiowej, partnera, pracy…. Jestem pewna że nie ma problemu z jakim nie mógłbyś się do mnie zwrócić. Jeżeli dokładnie wyjaśnisz na czym on polega, zrobię co w mojej mocy by znaleźć rozwiązanie. Każdą osobę traktuję indywidualnie, nie otrzymasz wróżby „z automatu”, tylko rzetelną, przemyślaną i przeznaczoną dokładnie dla Ciebie odpowiedź. Biorę odpowiedzialność za swoje słowa więc nie rzucam ich na wiatr. Swój kontakt z nad-świadomością, z Bogiem pielęgnuję i wzmacniam w kontaktach z przyrodą, w miejscach mocy, podczas medytacji, aby przekazy które otrzymasz były jasne, czyste i bezpieczne.
blankastefanska@gmail.com


niedziela, 12 sierpnia 2012

Co to są RUNY?




  Runy to rodzaj pisma, wszędzie wyczytacie taką informację. Alfabet ten nazywa się futharkiem od nazw pierwszych 5 znaków z najstarszego znanego systemu runicznego. Wśród zabytków runicznych np. w Skandynawii spotyka się się zwyczajne informacje zapisane runami, nic nie mające wspólnego z działaniami magicznymi. Sama miałam okazję oglądać taki właśnie zapis na kamieniu i jego treść nawet mnie trochę niemiło zaskoczyła, ale opiszę to w kolejnych wątkach. W każdym razie, na pewno część ludzi tak rozumie i traktuje runy, jak jakiś archaiczny alfabet, który w dodatku nie zachował się w całości i podlegał różnym interpretacjom i przemianom na przestrzeni czasu. Niektóre znaki, czy wręcz całe ich sekwencje zostały nie tyle odkryte, co stworzone, czyli właściwie wymyślone przez całkiem współczesnych nam magów, czy ja bym raczej powiedziała okultystów. Warto umieć odróżnić te nowe systemy runiczne od pierwotnych, niezmiennych od tysięcy lat (jak futhark tzw. starszy). Ale technicznie rzecz biorąc, są to znaki, symbole, proste, gdyż stworzone do wycinania w drewnie lub rycia w kamieniu. Składają się z trzech rodzajów linii: pionowych, lewo skośnych i prawo skośnych. Poziomych się nie używało z bardzo prostego i prozaicznego powodu – poziome linie wycięte w drewnie byłyby nieczytelne na poziomych słojach drewna – wszystko.
Jednakże dla starożytnych ludów skandynawskich symbole te miały znaczenie uświęcone. Wskazują na to legendy i podania o nadprzyrodzonym, boskim wręcz pochodzeniu run. Jeżeli ktoś interesował się sagami, opowieściami o ludziach lodu, mitologią nordycką, czy nawet twórczością Tolkiena, doskonale orientuje się, jak ważne miejsce w świadomości tej kultury starożytnej odgrywała magia, nadprzyrodzone zjawiska i istoty. Dlatego , o ile zamierzasz zająć się runami na poważnie, ty również powinieneś przyjąć i zaakceptować ich magiczną, tą właśnie uświęconą naturę i obchodzić się z nimi z należytym szacunkiem. Są one nasycone magią i niesamowitą wręcz energią, dlatego też ich działanie jest tak wszechstronne, nie tylko jako wyrocznia runiczna, ale tez i chyba przede wszystkim, potężne narzędzie magiczne. Runy w starożytnej magii używane były do ochrony poszczególnych osób, rodów, a także całych społeczności. Zaklęcia ochronne wypisywane na kamieniach odpowiednio rozmieszczonych wokół osad ludzkich miały zwodzić i tym samym chronić ich mieszkańców przed atakiem wrogów, a nawet utrudniać ich odnalezienie. Również kreślenie znaków w powietrzu spełniało podobną funkcję. Runy chroniły ludzi przed atakiem wrogów lub dzikich zwierząt, ogniem, gradem i w ogóle wszelkim nieszczęściem. Poza tym miały właściwości uzdrawiające, wzmacniające, zwiększające siłę (np. myśliwych przed wyruszeniem na łowy), przynosiły pomyślność, powodzenie, a także miłość. No tak ale nie ma światła bez cienia, więc także i runy wykorzystywane były do działań czarno magicznych, w celu zaszkodzenia komuś, zdobycia władzy, a nawet doprowadzenia do czyjejś klęski lub śmierci. Nie mam złudzeń co do tego, że i dziś wykorzystuje się runy w takich celach (skoro nawet imiona archaniołów przywołuje się w niektórych rytuałach czarno magicznych) i właśnie dlatego zaleca się ogromną ostrożność w posługiwaniu runami. Szczególnie ważne jest dbanie o czystość intencji, bo to nasze intencje decydują o tym czy czynimy dobro, czy zło, czy nasza magia jest biała czy czarna. Jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości w swojej pracy z runami, czy jesteś po właściwej stronie, zawsze pomoże ci rozpoznanie swoich intencji. Zadaj sobie pytanie, czy to co robisz przynosi korzyści wszystkim osobom „zainteresowanym”, czy nikomu nie wyrządza szkody i, co też jest ważne, czy wszystkie osoby, dla których rozkładasz, czy kreślisz runy, wyraziły takie życzenie. Od działań za czyimiś plecami prosta droga prowadzi do manipulacji, a od manipulacji już tylko krok do czarnej magii. No dobrze, ale nie chcę nikogo straszyć runami, nie. Po prostu bądź uważny i słuchaj swojego serca, a wówczas zyskasz przewodnika, przyjaciela na drodze duchowego rozwoju i narzędzie magiczne o niesamowitej wręcz mocy. I na tym właśnie przeznaczeniu run będę się koncentrowała.  

Wstęp do runicznych opowieści



Ktokolwiek czyta te słowa, odwiedził tą stronę wiedziony ciekawością, lub wręcz szukał świadomie w sieci treści związanych z runami, sztuką ich czytania i magicznym zastosowaniem znaków. Na pewno jesteś drogi gościu runicznym poszukiwaczem na drodze poznania siebie poprzez pryzmat tych symboli. Nawet jeżeli nie wykorzystasz tej wiedzy i ostatecznie wybierzesz inną drogę, to wierze głęboko, że ta wizyta i ten nasz kontakt pozostawi ślad na tej drodze, bo nic się nie dzieje przypadkiem i to że tu jesteś oznacza, że słowa te kieruje właśnie do ciebie.

Moim celem jest przedstawienie mojego spojrzenia na runy, na to czym są, do czego służą, jak je czytać i wykorzystywać. Informacje tu zawarte mogą się niekiedy różnić od tych, które krążą obiegowo po rozmaitych forach ezoterycznych, a nawet tych które czytaliście w książkach ezoterycznych. Rdzeń tej wiedzy jest jeden i ten sam, to jest mitologia „starożytnych ludów Północy” i nie ma sensu nad tym dyskutować, jednakże każdy mag, runolog dzieląc się własnymi doświadczeniami wplata swoje osobiste przemyślenia i spostrzeżenia w swój przekaz. Ponadto każdy praktyk wyroczni runicznej wypracowuje swoje osobiste kody porozumienia ze swoim wyższym ja i symbolami runicznymi. Jak pisze mistrz J. Kolesow – runy poznajemy poprzez pracę „rękami” nie tylko głową, zatem praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Podpisuję się pod tym obiema (nota bene) rękami.