środa, 2 kwietnia 2014

MIĘDZY OSTARĄ A WIELKĄNOCĄ





Równonoc wiosenna, za nami. Pogoda dopisała wyjątkowo, więc spędziliśmy czas poza domem, a konkretnie w lesie, w Borach Tucholskich. Przed nami Wielkanoc - katolicki odpowiednik pogańskiego sabatu Ostara. O samych świętach napisze osobno. W dwóch słowach - jest to początek wiosny, święto symbolicznego zwycięstwa dnia (światła) nad nocą (mrokiem), święto płodności, rozkwitu, czas siewu. W naszym małym rodzinnym magicznym kręgu był/jest to czas kolejnego nowego początku, zatem dzień szczególny właśnie dla nas. Dodatkowo marcowy okres od pełni do nowiu (16 - 30. 03) zaprzągł nas mocno do pracy, tym razem tylko dla siebie. Życie nie szczędzi nam wyzwań, a teraz znów ciemna strona przypomniała o sobie w osobie całkiem niepozornego drobnego mężczyzny o rudych włosach. Lekcja pokory i dużo, dużo pracy, żeby posprzątać bałagan, który narobił. Pomimo, że moim głównym narzędziem są runy, tym razem sięgnęłam też do moich magicznych atrybutów oraz typowych odcinających i ochronnych rytuałów. Noc z 20 na 21 marca musieliśmy przecież przywitać we względnie spokojnej atmosferze. Ten wyjazd na łono natury naprawdę bardzo dobrze nam zrobił.  Ale po kolei: 

Najpierw należało przygotować dom. Szczegóły oczyszczającego rytuały podawałam już tutaj i teraz ponownie zachęcam do jego przeprowadzenia. Jeżeli ktoś nie zdążył przed równonocą. Co prawda, mamy teraz okres do pełni, księżyca przybywa, i zabiegi oczyszczające mogą być mniej skuteczne, ale po 29 kwietnia będzie można to oczyszczanie powtórzyć, np. 1 maja lub przed 10 maja czyli moim ulubionym świętem ziół. 

Potem my sami poddaliśmy się energetycznym zabiegom oczyszczającym i zabezpieczającym. 

Najkorzystniejszym momentem na najważniejszy rytuał była pełnia, więc oczyszczanie też było przeprowadzane dwa razy. Raz przed rytuałem, a potem tuz przed przesileniem ponownie. Akurat w naszym przypadku, w tej konkretnej sytuacji, to nie za często, na pewno w maju będzie kolejne. Ciągle jeszcze wraca do nas taka chmura szpilek energetycznych. Paliliśmy agnihotrę, potem rozkładaliśmy runy i to one wskazały nam ostatecznie drogę do zakończenia i rozwiązania naszych problemów. Okazało się nim wybaczenie i przeciwstawienie światła miłości - siłom mroku. Łagodność i miłość bezwarunkowa naprzeciw agresji i zawiści. Nasza praca jeszcze trwa, i może piszę dość chaotycznie, ale mam nadzieję, że zrozumiecie. Mam za sobą trudny okres. Nie trudny w sensie "ciężki do zniesienia", ale jak to się mawia na ciągłym "stendbaju" :) Teraz jest trochę lżej, więc postaram się nadrobić zaległości blogowe i mailowe. W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować wszystkim za maile i za cierpliwość. Wszystkie medytacje wyślę niebawem. 
Teraz do Wielkanocy poodpoczywam i popiszę trochę.