środa, 20 listopada 2013

RUNA RAIDO I OCZYSZCZANNIE ENERGETYCZNE SAMOCHODU




Tak się przyjęło, że runa RAIDO oznacza ruch i przemieszczanie się. Kreśli się ją w skryptach ochronnych dla środków transportu, komunikacji, dla ochrony aut przed kradzieżą, wypadkiem, czy awarią, nosi jako talizman w podróży. To są takie ogólne porady, jakie możecie napotkać w różnego rodzaju publikacjach, czasopismach, w internecie. Ja trochę inaczej interpretuję tą runę i w innych runach widzę te wartości przypisane RAIDO, jednakże w magii (i nie wolno o tym zapominać) zwyczajowość, czyli pewien schemat działania zapisany w świadomości zbiorowej jest czynnikiem niezwykle istotnym. To wielkim magom zostawiam przełamywanie tych schematów bo mają ku temu i predyspozycje, i przede wszystkim gotowość wzięcia na siebie wszelkich konsekwencji własnych eksperymentów. I tak w interpretacjach mam swoje własne wizje i skojarzenia, jeżeli chodzi o runy, a RAIDO z wielką przyjemnością wizualizuję, gdy mam do przebycia pewną drogę (w znaczeniu trasy przejazdu oczywiście, nie w sensie duchowym), szczególnie, że lepsza pewnie ze mnie wróżka niż kierowca :)

To może zacznijmy od samego samochodu, nim przejdę do omawiania runy (bo potem może być już mniej motoryzacyjnie w moim wpisie). Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że tą sama trasą może przejechać w ciągu dnia tysiąc samochodów, a tysiąc pierwszy będzie miał stłuczkę, awarię, czy inną nieprzyjemna przygodę? Ile czynników składa się na tą jedną sekundę, w której rusza cała lawina zdarzeń, prowadzących nieuchronnie do momentu tego gwałtownego … finału. Teraz są takie reklamy społeczne w telewizji, gdzie widzimy jak człowiek niewyspany, zdenerwowany wychodzi z pracy, kierowca kłóci się z kimś przez komórkę, naciska pedał gazu, pieszemu wylewa się kawa na płaszcz, gubi dokumenty, wchodzi nierozważnie na jezdnie i ….. dochodzi do wypadku. Tak to rzeczywiście działa na planie fizycznym – seria niefortunnych zdarzeń, drobnych zaniedbań, błędów.
Dodatkowo jeszcze astrolog powie: no, ta osoba nie powinna dziś wychodzić z domu, bo z powodu pewnych układów astrologicznych, numerologicznych, była dziś rozdrażniona, rozproszona, miała wydłużony czas reakcji na bodźce zewnętrzne. To się na pewno zgadza.
Radiesteta, zapewne nierzadko rozpozna na danym odcinku drogi krzyżówkę zadrażnień geopatycznych, która powoduje, że tak osłabiona osoba zaraz po wjechaniu czy wejściu w tą strefę utraci równowagę energetyczną i co za tym idzie, jasność myślenia, refleks, może też nieświadomie wykonać pewne ruchy (np. ręką) prowadzące do utraty panowania nad pojazdem. To też prawda. Jest to możliwe.
Istnieją też tak zwane czarne punkty (nie zawsze oznaczone tablicami ostrzegawczymi) gdzie wydarzyło się w ciągu … iluś tam lat dużo wypadków, być może zginęło wiele osób, tutaj też np. jasnowidz, czy bioenergoterapeuta zauważyć może pewne nagromadzenie powiedzmy negatywnej energii, być może też bytów astralnych, może nawet całe tzw. szlaki astralne po których przemieszczają się te istoty. Bioenergoterapeuci i jasnowidze często mówią o takich miejscach, gdzie przecinają się światy materialny i nie materialny, nie będę się w to zagłębiać, gdyż nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale na pewno spotkaliście się już z takimi informacjami. Zakładam, że tekst ten czytają osoby zainteresowane ezoteryką, światem duchowym i tym co widzialne i niewidzialne, jak mówi nasza wiara. Ja wierzę, że wiele jest takich miejsc kumulacji rożnych energii i bytów, zwłaszcza, że mamy za sobą też wiele wojen i powstań, gdzie ludzie ginęli masowo i nagle, wiele bezimiennych mogił po lasach jest tego dowodem i pamiątką do dziś. No, a my poruszamy się po tym świecie właściwie niewidomi, nieświadomi tego co nas otacza, bo bardzo niewiele osób ma dar widzenia energii. I tutaj udało mi się dotrzeć już prawie do sedna, do tego do czego zmierzałam. Czynników jest wiele, i nie sposób wszystkie wyeliminować, dlatego chętnie wozimy w samochodach talizmany, amulety, chociażby obrazek i modlitwę do św. Krzysztofa, patrona podróży i tych fizycznych i duchowych. Ja najbezpieczniej się czuję pod opieką mojego Anioła Stróża i to właśnie krótka modlitwa jest dla mnie najcenniejszym talizmanem. Talizmanem, którego nie zgubię, bo noszę go w swoim sercu.
Ale coś na pewno możemy jeszcze zrobić, ja nie byłabym sobą, gdybym nie szukała dalej.
Poza zamiłowaniem do run, mam też inne zainteresowania, skończyłam kurs feng shui. Właściwie, to trudno nazwać kursem, bo była to blisko 3 letnia nauka i praktyka zakończona egzaminami i dyplomem. To bardzo stare i tradycyjne feng shui, nie mające wiele wspólnego z poradami gazetowymi, tupu róg obfitości, zdrowia itp. Może kiedyś coś o tym napiszę, ale nie dziś. Nawiasem mówiąc poznałam też i tutaj pewna metodę, związaną z doborem koloru samochodu do naszego ukrytego żywiołu (z urodzenia) tak zwanego żywiołu nayin … Działa, mój kolor to czerwony, i najlepiej w takim samochodzie się czuję. Mój mąż w każdym czerwonym samochodzie natychmiast zasypia. Tak na marginesie, he he.
W każdym razie, mój nauczyciel często lubił opowiadać o swoim przyjacielu, bioenergoterapeucie ( obaj panowie bardzo znani w środowisku, ale nie będę podawać nazwisk jeśli pozwolicie). Ten przyjaciel chwalił się, że „widzi”, który samochód będzie miał w najbliższym czasie jakiś wypadek, czy stłuczkę. Dosłownie opisywał to jako taką ciemną masę, ciemną brunatna energię, która ciągnie się jak smuga za samochodem. Tłumaczył to tym, że samochody wjeżdżając w takie obszary o których pisałam wcześniej, zbierają część energii tych obszarów i wloką ją za sobą dalej. Potem dobierają kolejne i kolejne i tak kumuluje się właśnie to co on widzi (jako jasnowidz) w postaci brunatnej smugi przyklejonej do samochodu. I kiedy zagęszczenie tej energii przybierze wartość krytyczną, to dokładnie tak jak uderzamy wahadło o szklankę w celu odpromieniowania, samochód musi uderzyć o coś, by uziemić tą energię. To może taki mało fachowy język, ale chciałam obrazowo opisać ten cały mechanizm. To tez ma jakiś sens. Nawiasem mówiąc jest to też powód, dla którego feng shui stoi na stanowisku, że absolutnie nie wolno nam mieszkać a tym bardziej spać w pomieszczeniu nad garażem, gdyż ta cała zebrana z drogi negatywna energia paruje sobie spokojnie w nocy do góry, a my to wszystko wchłaniamy i potem się dziwimy, że chorujemy. Jest takie powiedzenie „ale źle wyglądasz, jakbyś nad garażem spał”.

W tym miejscu pewnie się zgodzicie, że przyda się rytuał, o którym wspomniałam w tytule, czyli oczyszczanie energetyczne samochodu co jakiś czas, żeby się tego balastu pozbyć. (zanim sam się zechce wytrącić z naszej karoserii)

Robimy to bardzo podobnie jak oczyszczanie domu, o którym pisałam wcześniej. Zaczynamy od umycia samochodu. Woda ma bardzo silne działanie oczyszczające, zwłaszcza jeżeli dodamy polecenie mentalne (czyli wyraźną intencję) oczyszczenia energetycznego. Spłukując wodą samochód, wizualizujemy jak wraz z brudem spłukujemy zabrudzenia energetyczne, które spływają i pochłania je ziemia, która je neutralizuje. Dodatkowym sposobem jest wszelkiego rodzaju oklepywanie, ostukiwanie karoserii, można użyć do tego przyrządów magicznych takich jak dzwonki, wahadła metalowe, kryształowe …. albo po prostu robimy to ręką. Wewnątrz dobrze jest samochód okadzić białą szałwią, kadzidłami kościelnymi (można je kupić w sklepie z dewocjonaliami), żywicznymi, czy miotełką piołunową, lawendową – również z intencja oczyszczenia energetycznego. Podobny skutek oczyszczający przynosi tradycyjne już, zwłaszcza w małych miejscowościach, święcenie np. wozów strażackich czy maszyn rolniczych podczas świąt, jak dożynki, dzień strażaka itp. Na koniec, można zastosować właśnie skrypt runiczny, czy inny amulet, by zabezpieczyć auto, ale wiadomo, że takie oczyszczanie warto przeprowadzać co jakiś czas. Warto na pewno też prosić opiekunów duchowych o opiekę, i warto się tej opiece powierzyć, ale pamiętajcie, że przy dzisiejszej technologii, przy prędkościach jakie możecie rozwijać, samochód to potężne narzędzie i z wielką odpowiedzialnością należy z niego korzystać.

Wpis wyszedł tak obszerny, że pozwolę sobie zakończyć w tym miejscu. O samej runie RAIDO napisze w następnym poście.


No i życzę udanych podróży – zarówno tych duchowych, jak geograficznych.  

poniedziałek, 13 maja 2013

"MIÓD" Z MNISZKA LEKARSKIEGO







Potocznie zwane mleczem, piękne żółte kwiaty, zwiastuny wiosny, towarzysze letnich wypadów. Zwalczane na trawnikach, z imponującym uporem ... niedoceniane. Zielarze polecają je ze względu na bogactwo składników mineralnych i witamin, a także przez wzgląd na właściwości lecznicze. Jednym z jego rozlicznych talentów jest zdolność regeneracji naszej wątroby. Wspomaga tez leczenie chorób układu moczowego i cukrzycy, a zewnętrznie stosowany przyspiesza gojenie ran. Może zamiast wytruwać, lepiej je wyjadać z ogródka. Najlepiej w całości. Liście można zastosować do sałatek i koktajli, korzeń suszymy, kroimy, prażymy w piekarniku i po zmieleniu w młynku otrzymujemy kawę (typu inka), z kwiatów robimy napary, herbatki i wspaniały syrop/miód mniszkowy.

Oto przepis:

koszyk świeżo zebranych kwiatów mniszka (najlepiej od kwietnia - do końca maja) mniej więcej 500 sztuk zalewamy litrem źródlanej wody i gotujemy 15 minut na małym ogniu, z 1 lub 2 pokrojonymi cytrynami bez skórki.
Odstawiamy na noc, rano odcedzamy, wyciskamy co się da przez gazę, dodajemy 3/4 kg cukru i gotujemy wolno przez półtorej godziny. Znów odstawiamy w chłodne miejsce.
wieczorem podgrzewamy syrop i gotujemy mieszając, aż zgęstnieje. Powinien mieć konsystencje własnie gęstego syropu. Studzimy i przelewamy do słoika.

Miód/syrop doskonale nadaje się do słodzenia herbaty, do polewania np. truskawek, ma smak lizaków typu "szklak".



czwartek, 9 maja 2013

RYTUAŁ OCZYSZCZANIA DOMU








Witam po długiej przerwie, którą wykorzystałam na intensywną pracę i nowe przedsięwzięcia zawodowe. Dziś garść magicznych zabiegów, tym razem magia bez run. Oczyszczanie domu po zimie.

Maj to bardzo magiczny miesiąc, w słowiańskim kalendarzu zbiegają się w ciągu pierwszej jego dekady aż 3 święta.

1.05 Żywia - święto zieleni i życia
2.05-11.05 Rusalny tydzień - ofiarowywanie chleba, płótna i wianków dla rusałek, wił i Mokoszy
10.05 Zielnik - zbieranie ziół, święcenie ich, składanie roślinom żertrwy z piwa lub miodu
10.05-17.05 Nowe lato - pierwotna nazwa zielonych świątek; wicie wieńców i majenie domów, oprowadzanie po wiosce dziewczyny przebranej za Ładę (błogosławi ona każdy dom, obdarowując go płodnością)
Ja przygotowuję się do Zielonych Świątek, z racji mojego zamiłowania do ziół, pozostałe dni spędziłam na przygotowaniu swojego domu i osobistej energii na powitanie nowej pory roku.


Dziś, można powiedzieć w wigilię Zielnika przeprowadziłam duży, solidny rytuał oczyszczający, który wszystkim gorąco polecam. Zwłaszcza, że zima była dość ciężka, nie tylko przez wzgląd na warunki pogodowe, ale tez energetycznie. W powietrzu wisiał kryzys, dużo się działo negatywnych rzeczy na świecie, niektórzy przeżyli strach przed końcem świata (który dzięki Bogu wciąż się kręci i mamy dzięki temu wciąż szansę na naprawę wielu błędów).

Ale wracając do rytuału … nie bójcie się słowa rytuał, użyłam go z braku lepszego określenia na tego rodzaju czynności.

Dom wysprzątany, powyrzucałam wszystko, co było zbędne, ubrania, których nie nosimy oddałam do PCK, usunęłam też przedmioty, które nieprzyjemnie mi się kojarzyły … (nie miałam skrupułów nawet w przypadku prezentów) … wieczorem wzięłam oczyszczającą kąpiel, zastosowałam oczyszczającą wizualizację i dziś rano po ubraniu się w rytualny strój w biało zielonych kolorach (kolor biały - symbolizuje oczyszczenie, zielony – magia bogactwa … tutaj najwięcej zawsze jest do czyszczenia) i zabrałam się do rytuału.

Ręcznie wykonaną miotłą z brzozy „wymiotłam” wszystkie kąty, wypowiadając na głos afirmację:
wymiatam wszystko, co złe,
by zrobić miejsce na to, co dobre.”
skończyłam wymiatając wszystko za drzwi i dalej przez podwórko za płot. (Fora ze dwora :) Tak oczyszczamy poziom fizyczny naszego domu.

Następnie zapaliłam białą świecę.. Oczyszczam poziom astralny. Poczekałam, wyciszyłam się, aż płomień świecy się uspokoił, a ja sama poczułam, że już czas.
Zapaliłam miotełkę z białej szałwii i obeszłam dokładnie wszystkie kąty kilka razy, wypowiadając życzenia, co chciałabym oczyścić, co uzdrowić, czego się pozbyć. Np. „oczyszczam sferę materialną mojej rodziny, niech znikną wszelkie blokady przed zarabianiem pieniędzy, wypędzam wszelkie negatywne energie wysłane do nas przez innych ludzi, energie zazdrości, złorzeczenia, złe słowa etc. etc …. Niech to wszystko wraz z dymem uleci z mojego domu i mojego życia. U dzieci oczyszczam z energii konfliktów, usuwam matryce chorób, stresu, przygnębienia …. Ciężko to nawet potem powtórzyć, bo wyrzucasz te słowa z siebie intuicyjnie, w pewnym wręcz transie, energie podpowiadają ci co jest nie tak w twoim domu i wypowiadasz to, potem zapominasz (i dobrze). Jeżeli coś pamiętasz szczególnie, to możesz wykorzystać to potem w pisaniu afirmacji.

Po obejściu domu z szałwią, rozpoczynasz kolejny obchód, tym razem klaszcząc mocno w dłonie, i od czasu do czasu ręką oklepując ściany. W ten sposób oczyszczamy poziom mentalny domu. Wszelkie nasze złe, negatywne myśli, przekleństwa wypowiedziane w chwili słabości ( poziom mentalny trzyma się ścian, stąd oklepywanie. Czasem, kiedy kupujemy dom po osobach … powiedzmy niefajnych … jest tak zanieczyszczony poziom mentalny, że aż trzeba tynk skuć do żywego, żeby się pozbyć złej energii .… ale to są szczególne przypadki) według magii ludowej, klaskanie przepędza tez biedę np. po ciężkim przednówku. Mama mnie tego nauczyła. Jak długo klaszczę …. ? aż dźwięk będzie czysty, wibrujący, będzie się ładnie „niósł”.

Następnie obchodzimy dom z dzwonkiem rytualnym (lub z braku dzwonka – szklanka, w którą uderzamy łyżką) również wsłuchujemy się w dźwięk, powinien być dźwięczny, czysty, dawać wysokie tony. Ta czynność podnosi wibracje otoczenia, co automatycznie wypiera to co nam jeszcze negatywnego zostało.

Na koniec otwieram okna, aby wszystko, co zebrał dym, wydostało się na zewnątrz, a do domu wpadło czyste powietrze, czysta energia, pełna optymizmu.


Gaszę świecę, chowam akcesoria, popiół z szałwii spłukuję bieżącą wodą do zlewu, dzwonek również spłukuję wodą. Wychodzę boso na ogród, do brzozy, żeby uziemić negatywne wibracje z mojego ciała i doenergetyzować się po bądź co bądź dość wyczerpującej pracy energetycznej.

To tyle, teraz możesz odpocząć, najlepiej na łonie natury.


Pozdrawiam serdecznie po przerwie, z anielskim pozdrowieniem Blanka.







czwartek, 17 stycznia 2013

Podróże runiczne cz. 3 - Węsiory





Tak naprawdę, to mam pewien dylemat jeżeli chodzi o ten właśnie kompleks megalitów. Myślę, że większość ezoteryków zgodzi się ze mną, że istnieje w gronie miłośników kamiennych kręgów taki niepisany podział: najmocniej oddziałujące energetycznie – Odry, najsłynniejsze – Węsiory, Grzybnica – dla koneserów. Oczywiście nie liczę grup osób, które zostały „zaciągnięte” w pobliskie miejsce kultu w ramach programu wycieczki czy wczasów..... chodzi mi o tych, co potem wracają …. i wracają. Grzybnica jest mi najbliższa ze względów karmicznych jak sądzę. Tam znajduję największe wyciszenie dla skołatanej duszy. Dla osoby praktykującej jogę i medytację ważne jest by w takich miejscach i w takich chwilach znaleźć zakątek odosobnienia, odnaleźć ciszę. Ja zawsze otwieram się na to, że wszystkie osoby, które zbliżą się do tej „mojej” świątyni dumania, nie zakłócą mojej medytacji, a wręcz przeciwnie, przyniosą „wiadomość z nieba”, inspirację. Dzieją się wtedy cuda, bo te spotkania pamiętam do dziś, to są niezwykłe osoby, zawsze niosące ze sobą jakąś historię, inspirującą opowieść. Ale ….. jest ich niewiele, pojedyncze spotkania. W Węsiorach prawie zawsze, ilekroć się tam znalazłam trafiałam na duże grupy ludzi. Za każdym razem było tłoczno. Za pierwszym razem byłam zbita z tropu, nie byłam gotowa na panującą tam atmosferę, nawet rozdrażniona. Przeszkadzało mi wszystko. Jak jedna grupka wychodziła z kręgu, to druga wchodziła, na kocykach gromadziły się wesołe towarzystwa, nad jeziorem piknik, totalny chaos. Po wyciszonych Odrach i Grzybnicy, tu miałam wrażenie, że jestem na majówce. Mój mąż jest najlepszy w dokumentowaniu …. więc zostało mi sporo zdjęć. Słuchajcie, nawet na mojej twarzy było widać ten zawód :) Teraz wydaje mi się to zabawne. Ale cóż, droga jest ważniejsza niż cel, więc postanowiłam przetransformować to doświadczenie. Dziś jestem o kroczek dalej na tej drodze. Mam taką teorię, tak w medytacji, jak w runach, czy jodze, a szczególnie w życiu codziennym (a medytacja powinna być stałym elementem naszego życia codziennego) ważne jest by jak drzewo stać mocno zakorzenionym w ziemi, a ramionami i głową wzrastać ku niebu. Nie można żyć tylko w duchowości, nie można też ugrzęznąć w materii. W miejscach mocy ludzie spotykali się zawsze, współistnieli ze sobą i jednoczyli się. Dostałam w Węsiorach jedną z najpiękniejszych lekcji, że rozwój duchowy to nie tylko samotne zagłębianie się w medytacji, to także, a może przede wszystkim bycie tu i teraz wśród ludzi, z nimi szlifować ten swój diament, nie pomimo.
Widziałam tez potem Węsiory bezludne i wręcz opustoszałe, ale zawsze pamiętam najlepiej ten pierwszy raz, który tak mnie wkurzył, że dostałam jedną z najlepszych nauk na ścieżce duchowej – naukę pokory.





Jedźcie do kamiennych kręgów w Węsiorach, najlepiej latem, w dniach przesilenia, kiedy jest najwięcej ludzi i cieszcie się ich licznym towarzystwem, piknikami nad jeziorem. Energia tego miejsca mocy jest tak silna, że i tak wyjedziecie zdrowsi.  





poniedziałek, 14 stycznia 2013

RUNA ANSUZ - ZNAKI, WEWNĘTRZNA MĄDROŚĆ






Ansuz symbolizuje opiekę i ochronę Odyna, dlatego nazywana jest też „boską runą”.
Odyn był bogiem, który przemierzał świat wraz ze swoimi towarzyszami, ośmionogim koniem Sleipnirem, który niczym wiatr niósł go ponad górami, lądami i morzami choćby na kraniec świata i krukami o imionach: Muninn – co oznacza pamięć oraz Huginn – czyli Myśl. Jego podróże miały na celu głębokie poznanie i zrozumienie natury świata i ludzi. Odyn był tez znawcą run, mówcą i poetą niosącym ludziom kaganek oświaty. Miał tez swoje groźne oblicze i niektórzy określają go jako boga okrutnego i bezwzględnego, ale jak w każdej mitologii, musiał posiadać dwa oblicza dla równowagi. Może właśnie z powodu tej dwoistości, runa Ansuz może zwiastować w naszym życiu bardzo dynamiczne i szybkie zmiany. Warto więc, kiedy borykamy się z dylematami życiowymi, zapamiętywać sny i poszukiwać inspiracji w znakach jakie do nas docierają, zarówno ze świata zewnętrznego jak i wewnętrznego. Na przykład, kiedy rozmawiamy o naszych planach z mądrymi osobami, to one rozwijają się, dostajemy inspiracje, wsparcie i dobre rady. Nie słuchajmy rad osób zablokowanych, ograniczonych, zawistnych lub zwyczajnie głupich. „Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć”. Mimo wszystko ważne jest, aby traktować informacje z zewnątrz jako inspiracje, a ostatecznie kierować się własną mądrością wewnętrzną, własnym rozumem i intuicją.

ENERGETYKA runy Ansuz – Oznacza boską opiekę, ale też symbolizuje usta, czyli mowę, komunikację, mądrość, naukę, inspirację, wyrażanie uczuć i myśli. Oznacza również wolność, uwolnienie, pokonywanie przeszkód, które blokują nas i nasz rozwój. Wolność by być sobą, po prostu sobą, bez masek, bez konieczności dostosowywania się do czegokolwiek i kogokolwiek. Osoby, których nie można uzależnić od siebie, ograniczyć ich wolności, bo nie będą potrafiły żyć w klatce, choćby nawet szczerozłotej.

MIŁOŚĆ – Przede wszystkim musi to być związek, w którym jedna strona nie będzie próbowała ograniczać tej drugiej osoby, często są to po prostu wolne związki, niezalegalizowane w urzędzie czy kościele. Umiejętność kochania miłością bezwarunkową wszystkie istoty, również wszystkich ludzi, tyle że w tym przypadku może to być niestety rożnie odbierane. Głównie dlatego, że mamy taką skłonność, że jak ktoś nam powie „kocham cię” to chcemy od razu zawłaszczyć tą osobę dla siebie. No i jak to może być, że on potem powie „kocham cię” lub poświęci swój czas obcemu dziecku, przyjacielowi, który czuje się źle bo jest samotny na przykład. Albo sami nie potrafimy tak kochać i wydaje nam się to śmieszne, że ktoś potrafi tak po prostu przytulić inną osobę, podać rękę w potrzebie. Mając partnera wyposażonego w duże pokłady energii runy Ansuz musimy się z tym liczyć. On nam potem powie, „kochanie, ja ciebie kocham inaczej, a te osoby które wspieram, którym pomagam, jeszcze inaczej”. Zdecydowanie nie da się tej osoby trzymać na sznurku przy sobie. Wzajemna miłość w związku oparta na wolności, miłość bez uzależnienia od drugiej osoby, czy to materialnego, czy emocjonalnego. Warto dążyć do takiego modelu związku poprzez oczyszczanie intencji wobec siebie, poprzez rozwój duchowy.

PRACA – Łatwo domyślić się, że chodzi o typowo wolne zawody, takie gdzie można rozwinąć skrzydła. W minusie może oznaczać osobę, która nie pracuje bo nie chce, bo woli spędzać dzień tak jak jej się podoba …. cóż lepiej żeby nie była akurat na naszym utrzymaniu. Przeważnie jest to jednak własna firma, gdzie nikt nam nie dyktuje jak mamy pracować, jak prowadzić interesy. Przy energii runy Ansuz jest to osoba, która ma wiedzę, pomysł na ten biznes i doskonale sobie poradzi sama z prowadzeniem własnej działalności. Przy takim szefie także pracownicy będą mieli dobry grunt i otwartą drogę do własnego rozwoju. Dalej, mamy taki układ, gdzie źródłem dochodów jest nasza wiedza, wykształcenie, intelekt. Pisarze, poeci (jako wolne zawody), muzycy (bo Ansuz to również harfiarz, natchniony artysta, który wygrywa własną muzę), mówcy, doskonali negocjatorzy (tutaj pomaga tez empatia), nauczyciele (ci najlepsi, z powołania, inspirujący swoich uczniów, których wspominamy do końca życia).

ZDROWIE – Dolne i górne drogi oddechowe, gdyż runa Ansuz pozostaje w kręgu żywiołu powietrza, tarczyca i grasica, czyli tzw. 2 wyższe serca (o czakrach i energetycznym świecie człowieka napiszę w przyszłości), czakra gardła, czakra elokwencji, czakra języka. Zaburzenia i blokady w tych ośrodkach energetycznych mogą powodować wady wymowy, jąkanie się, nieumiejętność swobodnego komunikowania się, trudności w uczeniu się. W związku z żywiołem powietrza, możemy mieć do czynienia z alergiami wziewnymi wszelkiego typu, w tym astmą. Usta, jama ustna. Specjaliści, (to powinno być w sumie w dziale: praca) to laryngolog, alergolog, logopeda.

TALIZMAN / AMULET – Wspiera artystów, mówców, nauczycieli, rodziców którzy mają problemy z porozumieniem się z dziećmi, pomaga negocjować i rozwiązywać konflikty. Uwalnia od lęków, w tym od lęku przed wystąpieniami publicznymi i publicznym wypowiadaniem się. Chroni czakrę gardła.


To chyba tyle wystarczy, jeżeli chodzi o runę Ansuz. Chociaż pewnie można by pisać godzinami, jak się już zacznie …..

Witam wszystkich serdecznie po krótkiej przerwie, w nowym roku 2013, życzę miłej, inspirującej (jakże by inaczej jeżeli mamy runę Ansuz „na tapecie”) lektury, cudownych doświadczeń na drodze do poznania run i zapraszam do odwiedzania mojego runicznego bloga.

Wasza Blanka