poniedziałek, 3 września 2012

Podróże runiczne, czyli zabytki, miejsca mocy - cz I : kamienne kręgi w Grzybnicy


Kiedy wchodzi się głęboko w energetykę run, kiedy praca z nimi pochłania cię tak, że zaczynasz myśleć o niej jako o drodze życiowej, to rodzi się w pewnym momencie taka myśl, żeby udać się do miejsc związanych historycznie z pradawną magią, obrzędami, do miejsc kultu związanych z cywilizacją, która pozostawiła po sobie runy. W Skandynawii i Europie, a w tym także w Polsce na szczęście możemy znaleźć wiele niezwykle interesujących miejsc tego typu i naprawdę warto zacząć od tych naszych krajowych, zanim udamy się do Szwecji, czy Anglii. Jeżeli chodzi o zabytki runiczne, to można je obejrzeć w muzeum na wyspie Wolin, jak również rewelacyjnie odtworzony skansen Wikingów. Są jednak w Polsce (głównie na Pomorzu i Pomorzu Zachodnim) tak zwane miejsca mocy, czyli budowle megalityczne, które wraz z obszarem, na którym się znajdują, promieniują niezwykle silną pozytywną energią. Najbardziej znane, to kamienne kręgi w Grzybnicy, Węsiorach i Odrach.

W kamiennych kręgach można nie tylko wsłuchiwać się w echa dawnych obrzędów, choć w stanie głębokiego skupienia i medytacji można odebrać niezwykłe wręcz przekazy dotyczące zamierzchłej przeszłości tych miejsc. Znacząca część historii tych miejsc została odtworzona właśnie na podstawie takich przekazów z innych wymiarów. Wielu ezoteryków podejmowało takie próby, często tez przekazy z miejsc mocy pojawiały się spontanicznie u osób wyjątkowo medialnych i wrażliwych na oddziaływanie kręgów (być może z powodu powiązań karmicznych z danym miejscem), w każdym razie relacje te były zaskakująco zgodne.

Ja również będę starała się pokazać w tym miejscu Kamienne kręgi widziane oczami mojej duszy, wow, jak to zabrzmiało, no ale niech tak zostanie. Kamienne kręgi w Grzybnicy to pierwsze miejsce mocy, jakie odwiedziłam i zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Chociaż do tych kręgów mam najdalej to wracam tam najchętniej i towarzyszą tej wyprawie ogromne emocje. Także właśnie te kręgi najwięcej mi o sobie „opowiedziały”, odczuwam jakąś niesamowitą więź z tym miejscem.


Zacznę od tego jak trafić do kamiennych kręgów w Grzybnicy. Znajdują się w lesie Grzybnickim (dokładnie jest to Gmina Manowo, Nadleśnictwo Bobolice) 20 km od Koszalina. Jadąc trasą Koszalin – Poznań (lub Bydgoszcz) między Mostowem a Grzybnicą zobaczycie drogowskaz „ZABYTEK ARCHEOLOGICZNY KAMIENNE KRĘGI GOTÓW”, wówczas musicie już tylko wjechać 2 km w las bardzo przyjemną leśną drogą. Droga będzie was prowadzić, w lesie powtórzone są jeszcze drogowskazy, poza tym zobaczycie już pojedyncze duże kamienie przy drodze. Jeżeli tylko pogoda dopisze, to radzę już od samego wjazdu do lasu otworzyć okna w samochodzie, ponieważ atmosfera, zapachy i w ogóle aura tego obszaru tak działa, że nim zobaczycie kręgi, będziecie już zrelaksowani i wprawieni w nastrój wewnętrznego wyciszenia.

Nie będę się rozpisywać o historii tego miejsca, gdyż zadbali o to opiekunowie rezerwatu. Znajdziecie tam tablice z dokładnymi informacjami. Warto jednak wspomnieć że sięga ona 6000 lat. Kiedy ponad 2000 lat temu przybyli ze Szwecji i Skandynawii Goci, osiedlili się właśnie w tych lasach nad rzeką Radew i wygląda na to, że zaadoptowali dawne miejsce kultu do własnych celów i obrzędów. Pozostawili po sobie nie tylko kamienne kręgi ale też cmentarzysko, nie martwcie się jednak, miejsce mocy ma tak silne oddziaływanie, że nie odczuwa się typowej dla cmentarzy aury przygnębienia, raczej skupienia i pewnej pokory. Nawet napotykając na drodze dawne kurhany i miejsca pochówku, nie ma się tej świadomości, raczej cały czas dominuje pole energetyczne kręgów. Nie ma też odczucia lęku, które często pojawia się na obszarach miejsc pochówku. Ja sama przebywałam tam już po zmroku i nie miałam żadnego problemu z tym, żeby pójść lasem od jednego kręgu do drugiego i tam przebywać. Przeciwnie, czułam się bezpiecznie, odczuwałam też wewnętrzny spokój. Miewałam też takie wrażenie, jakbym po wielu latach wróciła w rodzinne strony. Pewnie właśnie za sprawą jakichś zaszłości karmicznych.

Kompleks liczy w sumie 5 kręgów, liczne rozsiane w lesie kurhany i grobowce oraz niezwykły kamień przypominający tron, nazywany Strażnikiem. Kręgi są połączone ze sobą ciągiem energetycznym, który jest bardzo dobrze wyczuwalny przez osoby uwrażliwione radiestezyjne (a także przez zwierzęta i małe dzieci) i warto poruszać się zgodnie z kierunkiem tej „ścieżki mocy”. Dokładny plan możecie nabyć u przewodnika i zarazem kustosza, który opiekuje się tymi kręgami od lat i wie o nich chyba wszystko. Nie będę podawała nazwiska, bo nie wiem czy by sobie tego życzył, ale napotkacie go na pewno. Warto posłuchać co ma do powiedzenia.
Ja opiszę moje osobiste wrażenia i przesłania jakie otrzymałam medytując i rzucając runy w kolejnych kręgach.


STRAŻNIK
Dojdziecie do niego zaraz po tym jak pokonacie swojego rodzaju energetyczną bramę otwierającą „ścieżkę mocy”. To takie „drzwi do lasu”, których nie widać, ale energia jest tu silna i bardzo wyraźnie odczuwalna w postaci rozchodzącego się po ciele ciepła i mrowienia w miejscach niektórych czakr, np. na stopach i na dłoniach. Jest to energia uzdrawiająca. W ogóle wizyta w kamiennych kręgach jest jak wizyta u dobrego bioenergoterapeuty.

Jak widać, Strażnik, jest to pojedynczy kamień ustawiony na kobiercu z mniejszych kamieni, przypominający tron. Jeżeli otrzymacie wewnętrzną zgodę od sił wyższych, możecie przy nim usiąść, by oczyścić swoje pole energetyczne. Takie ma działanie, że wszelkie zanieczyszczenia, jak smog elektromagnetyczny, stres, zanieczyszczenia na poziomie mentalnym odpadają i zostają odprowadzone w głąb ziemi. Poczujecie się lekko i wówczas możecie wyruszyć w dalszą wędrówkę po kręgach.

Według mnie strażnik ma za zadanie również ochronę miejsca mocy przed zagrożeniem zniszczenia. Miał też chronić osadę np. przed wrogiem, ogniem, gradem. Podobne działanie mogły mieć również pojedyncze kamienie rozstawione wokół całego obszaru. Z pewnością była też wykorzystana silna magia ochronna. My odbieraliśmy to w ten sposób, że rzeczywiście odczuwaliśmy wewnętrzny przymus oczekiwania na pewien impuls, który dawał nam poczucie, że możemy iść dalej.


Krąg Sędziowski ma średnicę 13 m, kiedyś składał się z 13 głazów, niestety część z nich zaginęła, ale ich energia wyczuwalna jest nadal. W opisie znajdziecie, że obradowali tutaj sędziowie i wydawali wyroki.
Moje odczucia i obserwacje mówią mi, że rzeczywiście nie bez powodu tak nazywa się tak ten krąg. Nie da się ukryć w tym miejscu swoich intencji, wydobywa wszystko na wierzch. Także nasze cienie. Osobiście widziałam tam mężczyznę, który miał duży problem z tym kręgiem. Przechadzał się spokojnie po lesie, czytał tablice, do momentu jak wszedł w obręb Kręgu Sędziowskiego. Zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Miotał się od brzegu do brzegu, zupełnie jakby nie wiedział którędy wyjść na zewnątrz. Rzucił obelżywy komentarz dotyczący wahadła w moich dłoniach, stwierdził, że to jest w ogóle bez sensu i że idzie na grzyby.…...... Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, jak się oddalił, energia kręgu wróciła do równowagi. Przypuszczam, że w tym kręgu nie tylko odbywały się obrady, ale też zbierali się w nim myśliwi lub wojowie po powrocie z wyprawy, by pozostawić tam, porzucić tą ciężką energię. Jest ona również uziemiana, po czym otula człowieka subtelna stonowana energia, która pozwala powrócić do równowagi duchowej.



Dalej jest krąg zwany Transowym lub Kobiecym. Rzeczywiście takie odczucie jest bardzo wyraźne. Zdecydowanie lepiej czuja się w nim kobiety. Są takie dni, kiedy faktycznie lepiej żeby mężczyźni do niego nie wchodzili. To może mieć związek ze stałymi datami różnych obrzędów lub ruchomymi świętami. Trzeba się zdać i tutaj na swoja intuicje i podszepty opiekunów duchowych. Energię miejsca mocy można czerpać również obchodząc kręgi po zewnętrznej stronie. Warto o tym pamiętać, że to nie tylko miejsce mocy, ale też obszary działania bardzo starej magii. Jeżeli czujecie jakikolwiek wewnętrzny opór przez przestąpieniem granicy kręgu, nie róbcie tego na siłę. Te same korzyści można czerpać obchodząc krąg po zewnętrznej i pobierając w ten sposób z niego energię.
Ja osobiście miałam dwie „przygody” w tym kręgu. Pierwszą gdy byłam w Grzybnicy po raz drugi. Zabrałam ze sobą męża i synka. Weszliśmy do kręgu kobiecego. Nie miałam wówczas takiej świadomości na temat tych kręgów jak dzisiaj. Zajęliśmy się badaniem stelli środkowej, a mały o kilka kroków się od nas oddalił. Zauważyłam w pewnym momencie, że zaczyna się dziwnie zachowywać. Stał jak wryty po środku kręgu i wyglądał jakby był w lekkim transie. Chwyciłam go za rękę i chciałam wyprowadzić na zewnątrz kręgu, ale zaparł się i aż nie miałam siły go wyciągnąć. Dosłownie rył piętami w ziemi. W momencie kiedy już był jedną noga poza kręgiem, poczułam energię kobiety obok siebie. Nie było to przyjemne odczucie. Szybko wszystko wróciło do normy. Wyciszyliśmy się w kolejnych kręgach. W innych kręgach syn czuł się doskonale. Po powrocie do domu zaczął być nadmiernie pobudzony, niestety czuć było, że przyniósł ze sobą jakieś podłączenie energetyczne. Miał problemy ze snem, był bardzo rozchwiany emocjonalne. Ja sama odczuwałam obcą obecność w domu, w konkretnym miejscu i chwilę potem psy rzucały się na ścianę w tym miejscu i ujadały, jakby ktoś tam stał. Niestety konieczne było oczyszczanie energetyczne i dowiedzieliśmy się wówczas że jest dzieckiem bardzo medialnym i niestety przyciąga rożne rzeczy. Bardzo jesteśmy do dziś ostrożni zabierając go nawet w miejsca zabytkowe i prosimy siły wyższe o potężną ochronę dla niego. Druga „przygoda była raczej zabawna. Ładnych kilka lat później odwiedziłam te same kręgi z przyjacielem, radiestetą (podczas tej wizyty zebrałam najwięcej informacji do tego wpisu), kiedy doszliśmy do kręgu Kobiecego, ja po otrzymaniu wewnętrznej zgody weszłam do środka, a mój przyjaciel nie. Chodził dookoła, a kiedy trzeci raz czytał tą samą tablicę, spytałam o co chodzi. Powiedział, że jakoś tak dziwnie się czuje kiedy ma wejść. W tym momencie poczułam niezwykłe połączenie między mną a stella środkową a w mojej głowie pojawiło się słowo, zupełnie dla mnie niezrozumiałe, z taka uporczywością, że zaczęłam je powtarzać na głos. To słowo brzmiało: UGLIHAT. Napisałam je na ziemi runami, bo to jedyne co przyszło mi do głowy i natychmiast odczytałam wyraźny komunikat. Przekazałam go znajomemu słowo w słowo „Mężczyznom wstęp wzbroniony, proszę przekazać temu panu.” No sorry. Jestem przekonana, że powodem była właśnie jakaś szczególna data.

Ale wracając do przeznaczenia kręgu Kobiecego. Wydaje mi się, że krąg ten w sposób szczególny chronił kobiety. Jak gdyby dane to było z urzędu, że kobiety, nawet skazane za coś, za jakieś przewinienia, gdyby schroniły się w tym kręgu, mogły liczyć na azyl. Oczywiście również odprawiane były przez …. kapłanki, szamanki, wiedźmy … obrzędy. Wyczułam bardzo silne wibracje magii seksualnej, obrzędów transowych na zasadzie Tantry.

Dalej w prostej linii znajduje się krąg Książęcy, ale ja osobiście polecałabym wam go na razie ominąć i pójść dalej prosto do kręgu Kapłańskiego.


Jest to duży krąg, liczy 37,5 m średnicy. Niegdyś na obwodzie ustawionych było 30 głazów. Zachowało się tylko 17. Połączone są kamieniami polnymi. W środku 4 duże stelle tworzą wewnętrzny krąg. Jest to rodzaj ołtarza, na którym 2000 lat temu odprawiano obrzędy.


Energia w tym kręgu jest bardzo przyjazna, zapraszająca, sprzyja medytacji i kontemplacji. Z ziemi bije przyjemne ciepło. W tym dniu odczucie to było wyjątkowe. Postanowiłam poprosić w medytacji o przekaz tego miejsca. Najpierw poczułam się, jakby coś ze mnie „zczytywało” informacje o mnie, następnie otrzymałam przekaz. Ten przekaz, to : integracja, zjednoczenie – ze wszystkim i wszystkimi, w sobie, wewnętrzna integracja, z naturą, kosmosem, z Bogiem. Należy się jednoczyć w obliczu tego co się dzieje na świecie. Towarzyszył temu niezwykle silny przekaz bioenergii z kręgu. Tak silny, że przez dni odczuwałam skutki przeenergetyzowania. Wykonałam w tym czasie serię zabiegów bioenergoterapeutycznych (dla najbliższych, poświeciłam tą energie swoim najbliższym oraz jednej osobie, klientce, która była w największej potrzebie) a tej energii po prostu nie ubywało. Cała elektrownia. Tutaj taka moja osobista rada: Proście o podobny przekaz w tym kręgu, ale jeżeli potrzebujecie energii dla osoby bardzo chorej, nie wystawiajcie jej bezpośrednio na działanie kręgu, raczej bądźcie przekaźnikami energii. Obawiam się po prostu, że mogłaby popłynąć zbyt silnym strumieniem, jak dla osoby osłabionej.

Energia w kręgu jest raczej męska, ale odczuwalna jest aura szczególnych kobiet, może kapłanek, albo wróżek (może nawet z run). To co ja odebrałam w przekazie, to obrzędy, śluby, inicjacje, rytuały przejścia, kronika Akaszy, kontakty duchowe. Nawet energia związana z poczęciem lub rodzeniem dziecka (narodziny – śmierć) szamanizm, składanie ofiar. W medytacji pojawił się … łoś, duch tego miejsca pod postacią łosia. Nie wiem czy wiąże się to z tym, że Goci byli Szwedami, czy w tych lasach czczono te zwierzęta....... to jest dla mnie tajemnicą.


Po wizycie w kręgu Kapłańskim warto powrócić do kręgu Książęcego, który ominęliśmy. Tu się zbiera siły. Można nawet usiąść i coś zjeść. Tutaj obradowała starszyzna plemienia, nawiązując przy tym kontakt z duchami przodków. Energia jest w tym kręgu czasem obojętna. Nie chodzi mi samo promieniowanie, tylko …. hm.... powiedzmy, o atmosferę. Wydaje mi się, że wiąże się to z tym, że podczas wieców kręgi były …... ja wiem …... nieczynne. Tak to wygląda. Dlatego po silnym naenergetyzowaniu w poprzednim kręgu człowiek czuje się trochę tak, jakby po kąpieli słonecznej na plaży schłodził się w cieniu lub w wodzie. Tu się odpoczywa. Są za to dwa bardzo interesujące kamienie


Pierwszy to kamień z wyżłobieniem znajdujący się na obwodzie okręgu. Zdania są podzielone. Jedni uważają, że przez to wyżłobienie przeciągany był rzemień w celu wzniecenia ognia (na takiej zasadzie jak pocieranie patyczków), inni że przelewano przez nie uzdrawiającą wodę.

Drugi tajemniczy kamień to stella środkowa, zwana kamieniem wojownikiem. Krąży legenda, że podczas szczególnej nocy przesilenia ukazuje się na nim twarz wojownika. Coś może być na rzeczy, bo przypatrzcie się tej fotografii – moim zdaniem wyraźnie widać runę Tiwaz – właśnie runę oznaczającą wojownika.


Sami zobaczycie, że w naturze w ogóle tego na kamieniu nie widać....


Ostatni krąg – Mistrzowski jest oddalony od pozostałych. Schowany w lesie, otoczony wałem, trzeba go odszukać – to bardzo ciekawe doświadczenie. Dlatego też sugerowałam taką kolejność, byś w tym momencie znajdował się w kręgu Książęcym. Otóż, stella Wojownika połączona jest linią energetyczną (można by rzec wysokiego napięcia) właśnie z kręgiem Mistrzowskim. Stań przy niej, jedną rękę unieś nad kamieniem Wojownika, drugą wyciągnij w stronę lasu, postaraj się wyczuć to połączenie i wskazać położenie ostatniego kręgu. Jeżeli ci się to nie uda, zaprowadzą cię strzałki na pniach drzew. Jakby co, poproś opiekunów duchowych o wskazanie drogi. Jakbyś zabłądził, to przynajmniej zwiedzisz malownicze kurhany i grobowce. …. Nie, ale poważnie, trzeba się kierować w kierunku północnym.
12 kamieni, zachowało się 11, bez stelli środkowej. Bardzo silne promieniowanie o właściwościach uzdrawiających. Jeżeli posługujesz się wahadłem warto tutaj sprawdzić sobie swoje parametry energetyczne, stopień naenergetyzowania czakr etc. po wizycie w kręgach (w domu sprawdzić stan sprzed wizyty), można przeprowadzić zabiegi samouzdrawiania, harmonizowania aury (bo po całej wędrówce niektóre czakry mogą być przeenergetyzowane lub nadmiernie otwarte, można to wyregulować w razie takiej potrzeby). Można się tez zwrócić o to do sił wyższych, stając po środku kręgu, wyciągając ramiona w górę, z prośbą o zharmonizowanie wszystkich ciał energetycznych. Tutaj możesz też naenergetyzować i uświęcić swoje runy. Ja mam zwyczaj zabierać z sobą do kręgów coś, co mogę zostawić jako podarunek, wymianę eneretyczną za wszystkie dobra, które otrzymałam w tym miejscu. To może być przygotowany przez ciebie talizman, rękodzieło, lub cokolwiek w tym rodzaju (widziałam tam też własnoręcznie upieczone ciasteczka).

Zanim wyjedziecie, możecie naenergetyzować np. wodę lub kryształy, by jeszcze w domu móc jakiś czas korzystać z wibracji miejsca mocy.


Jeden z grobowców w kamiennych kegach w Grzybnickim lesie.

  






  

  




  

  



   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz