Kiedy wchodzi się głęboko w
energetykę run, kiedy praca z nimi pochłania cię tak, że
zaczynasz myśleć o niej jako o drodze życiowej, to rodzi się w
pewnym momencie taka myśl, żeby udać się do miejsc związanych
historycznie z pradawną magią, obrzędami, do miejsc kultu
związanych z cywilizacją, która pozostawiła po sobie runy. W
Skandynawii i Europie, a w tym także w Polsce na szczęście możemy
znaleźć wiele niezwykle interesujących miejsc tego typu i naprawdę
warto zacząć od tych naszych krajowych, zanim udamy się do
Szwecji, czy Anglii. Jeżeli chodzi o zabytki runiczne, to można je
obejrzeć w muzeum na wyspie Wolin, jak również rewelacyjnie
odtworzony skansen Wikingów. Są jednak w Polsce (głównie na
Pomorzu i Pomorzu Zachodnim) tak zwane miejsca mocy, czyli budowle
megalityczne, które wraz z obszarem, na którym się znajdują,
promieniują niezwykle silną pozytywną energią. Najbardziej znane,
to kamienne kręgi w Grzybnicy, Węsiorach i Odrach.
W kamiennych kręgach można nie tylko
wsłuchiwać się w echa dawnych obrzędów, choć w stanie
głębokiego skupienia i medytacji można odebrać niezwykłe wręcz
przekazy dotyczące zamierzchłej przeszłości tych miejsc. Znacząca
część historii tych miejsc została odtworzona właśnie na
podstawie takich przekazów z innych wymiarów. Wielu ezoteryków
podejmowało takie próby, często tez przekazy z miejsc mocy
pojawiały się spontanicznie u osób wyjątkowo medialnych i
wrażliwych na oddziaływanie kręgów (być może z powodu powiązań
karmicznych z danym miejscem), w każdym razie relacje te były
zaskakująco zgodne.
Ja również będę starała się
pokazać w tym miejscu Kamienne kręgi widziane oczami mojej duszy,
wow, jak to zabrzmiało, no ale niech tak zostanie. Kamienne kręgi w
Grzybnicy to pierwsze miejsce mocy, jakie odwiedziłam i zrobiło na
mnie ogromne wrażenie. Chociaż do tych kręgów mam najdalej to
wracam tam najchętniej i towarzyszą tej wyprawie ogromne emocje.
Także właśnie te kręgi najwięcej mi o sobie „opowiedziały”,
odczuwam jakąś niesamowitą więź z tym miejscem.

Zacznę od tego jak trafić do
kamiennych kręgów w Grzybnicy. Znajdują się w lesie Grzybnickim
(dokładnie jest to Gmina Manowo, Nadleśnictwo Bobolice) 20 km od
Koszalina. Jadąc trasą Koszalin – Poznań (lub Bydgoszcz) między
Mostowem a Grzybnicą zobaczycie drogowskaz „ZABYTEK ARCHEOLOGICZNY
KAMIENNE KRĘGI GOTÓW”, wówczas musicie już tylko wjechać 2 km
w las bardzo przyjemną leśną drogą. Droga będzie was prowadzić,
w lesie powtórzone są jeszcze drogowskazy, poza tym zobaczycie już
pojedyncze duże kamienie przy drodze. Jeżeli tylko pogoda dopisze,
to radzę już od samego wjazdu do lasu otworzyć okna w samochodzie,
ponieważ atmosfera, zapachy i w ogóle aura tego obszaru tak działa,
że nim zobaczycie kręgi, będziecie już zrelaksowani i wprawieni w
nastrój wewnętrznego wyciszenia.
Nie będę się rozpisywać o historii
tego miejsca, gdyż zadbali o to opiekunowie rezerwatu. Znajdziecie
tam tablice z dokładnymi informacjami. Warto jednak wspomnieć że
sięga ona 6000 lat. Kiedy ponad 2000 lat temu przybyli ze Szwecji i
Skandynawii Goci, osiedlili się właśnie w tych lasach nad rzeką
Radew i wygląda na to, że zaadoptowali dawne miejsce kultu do
własnych celów i obrzędów. Pozostawili po sobie nie tylko
kamienne kręgi ale też cmentarzysko, nie martwcie się jednak,
miejsce mocy ma tak silne oddziaływanie, że nie odczuwa się
typowej dla cmentarzy aury przygnębienia, raczej skupienia i pewnej
pokory. Nawet napotykając na drodze dawne kurhany i miejsca
pochówku, nie ma się tej świadomości, raczej cały czas dominuje
pole energetyczne kręgów. Nie ma też odczucia lęku, które często
pojawia się na obszarach miejsc pochówku. Ja sama przebywałam tam
już po zmroku i nie miałam żadnego problemu z tym, żeby pójść
lasem od jednego kręgu do drugiego i tam przebywać. Przeciwnie,
czułam się bezpiecznie, odczuwałam też wewnętrzny spokój.
Miewałam też takie wrażenie, jakbym po wielu latach wróciła w
rodzinne strony. Pewnie właśnie za sprawą jakichś zaszłości
karmicznych.
Kompleks liczy w sumie 5 kręgów,
liczne rozsiane w lesie kurhany i grobowce oraz niezwykły kamień
przypominający tron, nazywany Strażnikiem. Kręgi są połączone
ze sobą ciągiem energetycznym, który jest bardzo dobrze wyczuwalny
przez osoby uwrażliwione radiestezyjne (a także przez zwierzęta i
małe dzieci) i warto poruszać się zgodnie z kierunkiem tej
„ścieżki mocy”. Dokładny plan możecie nabyć u przewodnika i
zarazem kustosza, który opiekuje się tymi kręgami od lat i wie o
nich chyba wszystko. Nie będę podawała nazwiska, bo nie wiem czy
by sobie tego życzył, ale napotkacie go na pewno. Warto posłuchać
co ma do powiedzenia.
Ja opiszę moje osobiste wrażenia i
przesłania jakie otrzymałam medytując i rzucając runy w kolejnych
kręgach.
STRAŻNIK
Dojdziecie do niego zaraz po tym jak
pokonacie swojego rodzaju energetyczną bramę otwierającą „ścieżkę
mocy”. To takie „drzwi do lasu”, których nie widać, ale
energia jest tu silna i bardzo wyraźnie odczuwalna w postaci
rozchodzącego się po ciele ciepła i mrowienia w miejscach
niektórych czakr, np. na stopach i na dłoniach. Jest to energia
uzdrawiająca. W ogóle wizyta w kamiennych kręgach jest jak wizyta
u dobrego bioenergoterapeuty.
Jak widać, Strażnik, jest to
pojedynczy kamień ustawiony na kobiercu z mniejszych kamieni,
przypominający tron. Jeżeli otrzymacie wewnętrzną zgodę od sił
wyższych, możecie przy nim usiąść, by oczyścić swoje pole
energetyczne. Takie ma działanie, że wszelkie zanieczyszczenia, jak
smog elektromagnetyczny, stres, zanieczyszczenia na poziomie
mentalnym odpadają i zostają odprowadzone w głąb ziemi.
Poczujecie się lekko i wówczas możecie wyruszyć w dalszą
wędrówkę po kręgach.
Według mnie strażnik ma za zadanie
również ochronę miejsca mocy przed zagrożeniem zniszczenia. Miał
też chronić osadę np. przed wrogiem, ogniem, gradem. Podobne
działanie mogły mieć również pojedyncze kamienie rozstawione
wokół całego obszaru. Z pewnością była też wykorzystana silna
magia ochronna. My odbieraliśmy to w ten sposób, że rzeczywiście
odczuwaliśmy wewnętrzny przymus oczekiwania na pewien impuls, który
dawał nam poczucie, że możemy iść dalej.
Krąg Sędziowski ma średnicę 13 m,
kiedyś składał się z 13 głazów, niestety część z nich
zaginęła, ale ich energia wyczuwalna jest nadal. W opisie
znajdziecie, że obradowali tutaj sędziowie i wydawali wyroki.
Moje odczucia i obserwacje mówią mi,
że rzeczywiście nie bez powodu tak nazywa się tak ten krąg. Nie
da się ukryć w tym miejscu swoich intencji, wydobywa wszystko na
wierzch. Także nasze cienie. Osobiście widziałam tam mężczyznę,
który miał duży problem z tym kręgiem. Przechadzał się
spokojnie po lesie, czytał tablice, do momentu jak wszedł w obręb
Kręgu Sędziowskiego. Zmienił się jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Miotał się od brzegu do brzegu,
zupełnie jakby nie wiedział którędy wyjść na zewnątrz. Rzucił
obelżywy komentarz dotyczący wahadła w moich dłoniach,
stwierdził, że to jest w ogóle bez sensu i że idzie na
grzyby.…...... Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, jak się
oddalił, energia kręgu wróciła do równowagi. Przypuszczam, że w
tym kręgu nie tylko odbywały się obrady, ale też zbierali się w
nim myśliwi lub wojowie po powrocie z wyprawy, by pozostawić tam,
porzucić tą ciężką energię. Jest ona również uziemiana, po
czym otula człowieka subtelna stonowana energia, która pozwala
powrócić do równowagi duchowej.

Dalej jest krąg zwany Transowym lub
Kobiecym. Rzeczywiście takie odczucie jest bardzo wyraźne.
Zdecydowanie lepiej czuja się w nim kobiety. Są takie dni, kiedy
faktycznie lepiej żeby mężczyźni do niego nie wchodzili. To może
mieć związek ze stałymi datami różnych obrzędów lub ruchomymi
świętami. Trzeba się zdać i tutaj na swoja intuicje i podszepty
opiekunów duchowych. Energię miejsca mocy można czerpać również
obchodząc kręgi po zewnętrznej stronie. Warto o tym pamiętać, że
to nie tylko miejsce mocy, ale też obszary działania bardzo starej
magii. Jeżeli czujecie jakikolwiek wewnętrzny opór przez
przestąpieniem granicy kręgu, nie róbcie tego na siłę. Te same
korzyści można czerpać obchodząc krąg po zewnętrznej i
pobierając w ten sposób z niego energię.
Ja osobiście miałam dwie „przygody”
w tym kręgu. Pierwszą gdy byłam w Grzybnicy po raz drugi. Zabrałam
ze sobą męża i synka. Weszliśmy do kręgu kobiecego. Nie miałam
wówczas takiej świadomości na temat tych kręgów jak dzisiaj.
Zajęliśmy się badaniem stelli środkowej, a mały o kilka kroków
się od nas oddalił. Zauważyłam w pewnym momencie, że zaczyna się
dziwnie zachowywać. Stał jak wryty po środku kręgu i wyglądał
jakby był w lekkim transie. Chwyciłam go za rękę i chciałam
wyprowadzić na zewnątrz kręgu, ale zaparł się i aż nie miałam
siły go wyciągnąć. Dosłownie rył piętami w ziemi. W momencie
kiedy już był jedną noga poza kręgiem, poczułam energię kobiety
obok siebie. Nie było to przyjemne odczucie. Szybko wszystko wróciło
do normy. Wyciszyliśmy się w kolejnych kręgach. W innych kręgach
syn czuł się doskonale. Po powrocie do domu zaczął być
nadmiernie pobudzony, niestety czuć było, że przyniósł ze sobą
jakieś podłączenie energetyczne. Miał problemy ze snem, był
bardzo rozchwiany emocjonalne. Ja sama odczuwałam obcą obecność w
domu, w konkretnym miejscu i chwilę potem psy rzucały się na
ścianę w tym miejscu i ujadały, jakby ktoś tam stał. Niestety
konieczne było oczyszczanie energetyczne i dowiedzieliśmy się
wówczas że jest dzieckiem bardzo medialnym i niestety przyciąga
rożne rzeczy. Bardzo jesteśmy do dziś ostrożni zabierając go
nawet w miejsca zabytkowe i prosimy siły wyższe o potężną
ochronę dla niego. Druga „przygoda była raczej zabawna. Ładnych
kilka lat później odwiedziłam te same kręgi z przyjacielem,
radiestetą (podczas tej wizyty zebrałam najwięcej informacji do
tego wpisu), kiedy doszliśmy do kręgu Kobiecego, ja po otrzymaniu
wewnętrznej zgody weszłam do środka, a mój przyjaciel nie.
Chodził dookoła, a kiedy trzeci raz czytał tą samą tablicę,
spytałam o co chodzi. Powiedział, że jakoś tak dziwnie się czuje
kiedy ma wejść. W tym momencie poczułam niezwykłe połączenie
między mną a stella środkową a w mojej głowie pojawiło się
słowo, zupełnie dla mnie niezrozumiałe, z taka uporczywością, że
zaczęłam je powtarzać na głos. To słowo brzmiało: UGLIHAT.
Napisałam je na ziemi runami, bo to jedyne co przyszło mi do głowy
i natychmiast odczytałam wyraźny komunikat. Przekazałam go
znajomemu słowo w słowo „Mężczyznom wstęp wzbroniony, proszę
przekazać temu panu.” No sorry. Jestem przekonana, że powodem
była właśnie jakaś szczególna data.
Ale wracając do przeznaczenia kręgu
Kobiecego. Wydaje mi się, że krąg ten w sposób szczególny
chronił kobiety. Jak gdyby dane to było z urzędu, że kobiety,
nawet skazane za coś, za jakieś przewinienia, gdyby schroniły się
w tym kręgu, mogły liczyć na azyl. Oczywiście również
odprawiane były przez …. kapłanki, szamanki, wiedźmy …
obrzędy. Wyczułam bardzo silne wibracje magii seksualnej, obrzędów
transowych na zasadzie Tantry.
Dalej w prostej linii znajduje się
krąg Książęcy, ale ja osobiście polecałabym wam go na razie
ominąć i pójść dalej prosto do kręgu Kapłańskiego.
Jest to duży krąg, liczy 37,5 m
średnicy. Niegdyś na obwodzie ustawionych było 30 głazów.
Zachowało się tylko 17. Połączone są kamieniami polnymi. W
środku 4 duże stelle tworzą wewnętrzny krąg. Jest to rodzaj
ołtarza, na którym 2000 lat temu odprawiano obrzędy.
Energia w tym kręgu jest bardzo
przyjazna, zapraszająca, sprzyja medytacji i kontemplacji. Z ziemi
bije przyjemne ciepło. W tym dniu odczucie to było wyjątkowe.
Postanowiłam poprosić w medytacji o przekaz tego miejsca. Najpierw
poczułam się, jakby coś ze mnie „zczytywało” informacje o
mnie, następnie otrzymałam przekaz. Ten przekaz, to : integracja,
zjednoczenie – ze wszystkim i wszystkimi, w sobie, wewnętrzna
integracja, z naturą, kosmosem, z Bogiem. Należy się jednoczyć w
obliczu tego co się dzieje na świecie. Towarzyszył temu niezwykle
silny przekaz bioenergii z kręgu. Tak silny, że przez dni
odczuwałam skutki przeenergetyzowania. Wykonałam w tym czasie serię
zabiegów bioenergoterapeutycznych (dla najbliższych, poświeciłam
tą energie swoim najbliższym oraz jednej osobie, klientce, która
była w największej potrzebie) a tej energii po prostu nie ubywało.
Cała elektrownia. Tutaj taka moja osobista rada: Proście o podobny
przekaz w tym kręgu, ale jeżeli potrzebujecie energii dla osoby
bardzo chorej, nie wystawiajcie jej bezpośrednio na działanie
kręgu, raczej bądźcie przekaźnikami energii. Obawiam się po
prostu, że mogłaby popłynąć zbyt silnym strumieniem, jak dla
osoby osłabionej.
Energia w kręgu jest raczej męska,
ale odczuwalna jest aura szczególnych kobiet, może kapłanek, albo
wróżek (może nawet z run). To co ja odebrałam w przekazie, to
obrzędy, śluby, inicjacje, rytuały przejścia, kronika Akaszy,
kontakty duchowe. Nawet energia związana z poczęciem lub rodzeniem
dziecka (narodziny – śmierć) szamanizm, składanie ofiar. W
medytacji pojawił się … łoś, duch tego miejsca pod postacią
łosia. Nie wiem czy wiąże się to z tym, że Goci byli Szwedami,
czy w tych lasach czczono te zwierzęta....... to jest dla mnie
tajemnicą.

Po wizycie w kręgu Kapłańskim warto
powrócić do kręgu Książęcego, który ominęliśmy. Tu się
zbiera siły. Można nawet usiąść i coś zjeść. Tutaj obradowała
starszyzna plemienia, nawiązując przy tym kontakt z duchami
przodków. Energia jest w tym kręgu czasem obojętna. Nie chodzi mi
samo promieniowanie, tylko …. hm.... powiedzmy, o atmosferę.
Wydaje mi się, że wiąże się to z tym, że podczas wieców kręgi
były …... ja wiem …... nieczynne. Tak to wygląda. Dlatego po
silnym naenergetyzowaniu w poprzednim kręgu człowiek czuje się
trochę tak, jakby po kąpieli słonecznej na plaży schłodził się
w cieniu lub w wodzie. Tu się odpoczywa. Są za to dwa bardzo
interesujące kamienie
Pierwszy to kamień z wyżłobieniem
znajdujący się na obwodzie okręgu. Zdania są podzielone. Jedni
uważają, że przez to wyżłobienie przeciągany był rzemień w
celu wzniecenia ognia (na takiej zasadzie jak pocieranie patyczków),
inni że przelewano przez nie uzdrawiającą wodę.
Drugi tajemniczy kamień to stella
środkowa, zwana kamieniem wojownikiem. Krąży legenda, że podczas
szczególnej nocy przesilenia ukazuje się na nim twarz wojownika.
Coś może być na rzeczy, bo przypatrzcie się tej fotografii –
moim zdaniem wyraźnie widać runę Tiwaz – właśnie runę
oznaczającą wojownika.
Sami zobaczycie, że w naturze w ogóle
tego na kamieniu nie widać....
Ostatni krąg – Mistrzowski jest
oddalony od pozostałych. Schowany w lesie, otoczony wałem, trzeba
go odszukać – to bardzo ciekawe doświadczenie. Dlatego też
sugerowałam taką kolejność, byś w tym momencie znajdował się w
kręgu Książęcym. Otóż, stella Wojownika połączona jest linią
energetyczną (można by rzec wysokiego napięcia) właśnie z
kręgiem Mistrzowskim. Stań przy niej, jedną rękę unieś nad
kamieniem Wojownika, drugą wyciągnij w stronę lasu, postaraj się
wyczuć to połączenie i wskazać położenie ostatniego kręgu.
Jeżeli ci się to nie uda, zaprowadzą cię strzałki na pniach
drzew. Jakby co, poproś opiekunów duchowych o wskazanie drogi.
Jakbyś zabłądził, to przynajmniej zwiedzisz malownicze kurhany i
grobowce. …. Nie, ale poważnie, trzeba się kierować w kierunku
północnym.
12 kamieni, zachowało się 11, bez
stelli środkowej. Bardzo silne promieniowanie o właściwościach
uzdrawiających. Jeżeli posługujesz się wahadłem warto tutaj
sprawdzić sobie swoje parametry energetyczne, stopień
naenergetyzowania czakr etc. po wizycie w kręgach (w domu sprawdzić
stan sprzed wizyty), można przeprowadzić zabiegi samouzdrawiania,
harmonizowania aury (bo po całej wędrówce niektóre czakry mogą
być przeenergetyzowane lub nadmiernie otwarte, można to wyregulować
w razie takiej potrzeby). Można się tez zwrócić o to do sił
wyższych, stając po środku kręgu, wyciągając ramiona w górę,
z prośbą o zharmonizowanie wszystkich ciał energetycznych. Tutaj
możesz też naenergetyzować i uświęcić swoje runy. Ja mam
zwyczaj zabierać z sobą do kręgów coś, co mogę zostawić jako
podarunek, wymianę eneretyczną za wszystkie dobra, które
otrzymałam w tym miejscu. To może być przygotowany przez ciebie
talizman, rękodzieło, lub cokolwiek w tym rodzaju (widziałam tam
też własnoręcznie upieczone ciasteczka).
Zanim wyjedziecie, możecie
naenergetyzować np. wodę lub kryształy, by jeszcze w domu móc
jakiś czas korzystać z wibracji miejsca mocy.
Jeden z grobowców w kamiennych kegach
w Grzybnickim lesie.