Witam witam ponownie bardzo cieplutko. Tym razem szybko wracam z nowym wpisem, ale też i okazja jest wyjątkowa. Dziś w nocy z 21 na 22 czerwca świętujemy czas letniego przesilenia. Ja jestem już po przygotowaniach do obchodów, za chwilę biegnę szukać kwiatu paproci, puszczać wianki, skakać nago przez ogień ...... ha ha ha rozpędziłam się. Ale wszystkim dziś życzę tak udanej nocy, i radosnego świętowania. Uwaga: dziś podobno wszelkie swawole są surowo ..... wskazane :)
O samym święcie Litha można by pisać wiele, i wiele już napisano, więc wrzucam wam na koniec zbiór treści wyszukanych w necie. Te informacje znajdziecie na wielu stronach, nie są mojego autorstwa, ale warto poczytać.
*********
Litha
czyli nasza słowiańska ...
Noc Kupały, zwana też Nocą
Kupalną, Kupalnocką lub Nocą Świętojańską czy też potocznie
Sobótką lub Sobótkami – słowiańskie święto związane z
letnim przesileniem Słońca, obchodzone w najkrótszą noc w roku,
czyli najczęściej (nie uwzględniając roku przestępnego) z 21 na
22 czerwca (późniejsza wigilia św. Jana obchodzona jest z 23 na 24
czerwca).
Ta
najkrótsza w roku noc, to noc ognia i wody, noc zespolenia sił
męskich i żeńskich.
Święto ognia, wody, słońca i
księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości - obchodzone
na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie, bałtyjskie,
germańskie i celtyckie a także przez część narodów wywodzących
się z ludów ugrofinskich np. Finów (w Finlandii noc świętojańska
jest jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu) i Estończyków.
Noc świętojańska - Līgo na Łotwie jest świętem państwowym, a
po odzyskaniu niepodległości 23 i 24 czerwca stały się dniami
wolnymi od pracy. Również w Republice Litewskiej dzień 24 czerwca
jest od 2005 roku wolny od pracy.
Obecnie jako rodzime święto
zakochanych Noc Kupały stanowi propozycję alternatywną dla
zachodnich Walentynek.
Słowo "kupała" wbrew
powszechnie głoszonym opiniom najprawdopodobniej nie ma nic
wspólnego z rosyjską formą słowa "kąpiel". Tłumaczenie
takie zostało wymyślone przez świat chrześcijański nie wcześniej
niż w X-XI stuleciu - Kościół nie mogąc wykorzenić z
obyczajowości ludowej corocznych obchodów "pogańskiej"
Sobótki podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością
chrześcijańską. Nadano Kupalnocce patrona Jana Chrzciciela, i
zaczęto nawet zwać go Kupałą, z racji tego, że stosował chrzest
w formie rytualnej kąpieli (w obrządku wschodnim). W wyniku
chrystianizacji próbowano także przenieść obchody Nocy Kupalnej
na okres majowych Zielonych Świątek, a następnie bliżej ich
pierwotnego terminu, na specjalnie w tym celu ustanowioną 23 czerwca
wigilię św. Jana.
Jednak wyraz "kupała" pochodzi
najpewniej z indoeuropejskiego pierwiastka "kump",
oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą
się słowa takie jak kupa, skupić, kupić (w sensie "gromadzić").
Istnieje również pogląd, iż nazwa święta to po prostu imię
rzekomego słowiańskiego bóstwa, patrona miłości i płodności –
Kupały.
Jeśli natomiast chodzi o słowo "sobótka",
późniejsze określenie Kupalnocki, to prawdopodobnie stworzone
zostało przez Kościół i co od zarania miało wydźwięk
pejoratywny; znaczyło tyle, co "mały sabat". Z nazwą tą
wiąże się również pewna legenda, mówiąca o tym, jakoby Sobótka
była uroczystością ku czci pięknej dziewczyny o tym właśnie
imieniu. Sobótka w bliżej nieokreślonym czasie zamieszkiwała
ponoć bliżej nieokreśloną wioskę. Narzeczony jej, Sieciech,
powróciwszy z wojny miał swą wybrankę pojąć za żonę, jednak
wioska ich została nagle zaatakowana przez hordy wroga. Podczas
odpierania ataku Sobótka zginęła, trafiona w samo serce. A działo
się to wszystko w noc letniego przesilenia). Inna koncepcja
pochodzenia tej nazwy związana jest z sobotnimi uroczystościami
obchodów jako, że sobota prawdopodobnie była dawniej dniem świętym
u Słowian.
Informacje na temat obchodów Sobótki są dosyć
skąpe, z racji tego, że Kościół próbował te obchody początkowo
zwalczać (zarówno własnymi środkami, jak i za pośrednictwem
zakazów i kar ogłaszanych przez władców świeckich), później
zmieniać - nadając im sens, wyraz i symbolikę chrześcijańską. W
wyniku tych działań obchody Kupalnocki stopniowo zaczęły zanikać,
ulegały zapomnieniu bądź zniekształceniu już w okresie XII - XV
wieku, by w drugiej połowie XVI stulecia znów "odżyć",
wraz z nadejściem epoki głoszącej powrót człowieka do natury, do
tego co dawne i pierwotne. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w
literaturze tamtego okresu (vide: "Pieśń Świętojańska o
Sobótce" autorstwa Jana Kochanowskiego).
Wiadomo na
pewno, że Kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim żywiołom
wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto
miłości, płodności, słońca i księżyca. Na Litwie istnieje
pieśń, opowiadająca jak to pierwszej wiosny po stworzeniu świata,
Księżyc ożenił się ze Słońcem. Kiedy jednak Słońce po
nieprzespanej nocy poślubnej wstało i wzniosło się ponad
horyzont, Księżyc je opuścił i zdradził z Jutrzenką. Od tamtej
pory oba ciała niebieskie są wrogami, którzy nieustannie ze sobą
walczą i rywalizują - najbardziej podczas letniego przesilenia,
kiedy noc jest najkrótsza, a dzień najdłuższy.
Paweł
Jasienica podał że ostatni zarejestrowany przypadek prawdziwie
pogańskiego świętowania Kupały miał miejsce w 1937 r. na
Opolszczyźnie. Współcześnie, na fali zainteresowania ludowością
i ładunkiem kulturowym narodów, obchody związane z letnim
przesileniem zyskują na popularności wśród społeczeństw
europejskich. W swym najściślej pierwotnym znaczeniu zaś, święto
to jest nadal obchodzone przez wielu neopogan: rodzimowiercy
słowiańscy nawiązują jak najściślej do słowiańskiej tradycji
tego święta, podczas gdy np. wikanie w obchodach święta
przesilenia letniego bazują na różnych tradycjach, głównie
brytyjskich.
Kupalnockę wszędzie, nie tylko wśród ludów
słowiańskich, obchodzono podobnie. W Czechach, tak jak w Polsce,
skakano przez ogniska, co miało oczyszczać oraz chronić przed
wszelakim złem i nieszczęściem. Zasuszone wianki z bylicy
zakładano na rogi bydłu, by ustrzec je przed chorobami i urokami
czarownic. Serbowie od dogasających o świcie ognisk zapalali
pochodnie i obchodzili z nimi zagrody i domostwa, co chronić miało
przed złymi duchami. W Skandynawii palono ogniska na rozstajnych
drogach albo nad brzegami jezior, bo wierzono, że woda, w której
koniecznie należało się zanurzyć, miała podówczas właściwości
lecznicze. Święto to pod nazwą Līgo (23 czerwca) i Jāņi (24
czerwca) jest np. nieprzerwanie obchodzone i nadal bardzo popularne
na Łotwie gdzie ma charakter święta państwowego. Na Litwie
miejscowe Rasos, cieszy się nieco mniejszą popularnością.
Swoistym
fenomenem w dzisiejszych czasach są coraz częściej organizowane w
różnych miastach Polski obchody nawiązujące do owych dawnych,
rodzimych tradycji. Do najbardziej spektakularnych zaliczyć tu można
widowisko na wałach wiślanych pod Wawelem, czyli tzw. Krakowskie
"Wianki".
Zwyczaje
i obrzędowość
Przeprowadzane
w jej trakcie zwyczaje i obrzędy słowiańskie miały zapewnić
świętującym zdrowie i urodzaj. W czasie tej magicznej nocy
rozpalano ogniska, w których palono zioła. W trakcie radosnych
zabaw odbywały się różnego rodzaju wróżby i tańce. Dziewczęta
puszczały w nurty rzek wianki z zapalonymi świecami. Jeśli wianek
został wyłowiony przez kawalera oznaczało to jej szybkie
zamążpójście. Jeśli płynął dziewczyna wyjdzie za mąż, ale
nie prędko. Jeśli zaś płonął, utonął lub zaplątał się w
sitowiu prawdopodobnie zostanie ona starą panną. Prawdopodobnie
pozostałości dawnych wiosennych obrzędów magicznych kończących
zaklinanie "dobrego początku", nawiązujących do
obrzędowości zadusznej i nadchodzącego urodzaju. Kupałą lub
Sobótkami nazywano również ogniska palone podczas tych obrzędów.
Na Mazowszu i Podlasiu obrzędy sobótkowe były zwane kupalnocką,
na pograniczu polsko-ukraińskim - Kupałą, zaś w zachodniej i
środkowej Polsce - Sobótką. Nazwa zwyczaju odnosi się także
błędnie do rzekomego słowiańskiego bóstwa płodności Kupały.
W
niektórych regionach wierzono, że od przesilenia wiosennego do
letniego nie można kąpać się za dnia w rzekach, strumieniach czy
jeziorach; natomiast kąpiel po zmroku lub przed wschodem słońca
leczyła rozmaite dolegliwości, jako że woda była podówczas
uzdrawiającym żywiołem należącym do księżyca.
Ognie
sobótkowe
Obchody
Kupalnocki rozpoczynały się od rytualnego skrzesania ognia z drewna
jesionu i brzozy (w niektórych źródłach mowa jest tylko o drewnie
dębowym), po uprzednim wygaszeniu wszelkich palenisk w całej wsi. W
obranym miejscu wbijano w ziemię brzozowy kołek, po czym zakładano
nań jesionową piastę, koło ze szprychami owiniętymi smoloną
słomą. Następnie obracano koło tak szybko, że w wyniku tarcia
zaczynało się ono palić. Wtedy je zdejmowano i płonące toczono
do przygotowanych nieopodal stosów, dzięki czemu szybko zajmowały
się ogniem. Szeregi stosów układanych zazwyczaj na wzgórzach
płonęły owej nocy niemalże w całej Europie.
Skakanie
przez ogniska i tańce wokół nich miały oczyszczać, chronić
przed złymi mocami i chorobą, a palenie na stosach ofiar,
składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół,
zapewniało urodzaj tudzież płodność zwierząt i ludzi.
Według
niektórych przekazów, w Rosji przez ogień skakały pary niosące
na ramionach figurkę Kupały (przedstawiającą raczej już wówczas
znanego pod tym przydomkiem Jana Chrzciciela, niż domniemane bóstwo
miłości). Jeśli w trakcie tego zabiegu figurka wpadła do ognia,
młodym wróżono rychły koniec miłości.
W Grecji przy
okazji skoków najpierw dziewczęta, a później chłopcy ogłaszali,
że zostawiają za sobą wszystkie swoje grzechy. W noc przesilenia
letniego ogniska płonęły również na ziemiach północnej Afryki,
zamieszkiwanej przez ludy muzułmańskie
Wianki
Noc
sobótkowa była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś
kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz starszyzny
rodu i "wynajmowanych" przezeń zawodowych swatów. Ale dla
dziewcząt, które nie były jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły
uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była
wielką szansą na zdobycie ukochanego. Młode niewiasty plotły
wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące
łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały
wianki falom rzek i strumieni. Trochę poniżej czekali już chłopcy,
którzy - czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też
liczący po prostu na łut szczęścia - próbowali wyłapywać
wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej
gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W
ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez obrazy
obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny.
Owej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od
zbiorowiska i samotny spacer po lesie.
Przy okazji rzeczonego
spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na
mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie
powracali do wciąż płonących ognisk, by przepasawszy się bylicą,
trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez płomienie. Skok ów
kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym
jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnie rytuał zawarcia
małżeństwa.
Poszukiwanie
Kwiatu Paproci w Noc Kupały
Legendy
o kwiecie paproci, zwanym też "Perunowym Kwiatem"
(napięcie w przyrodzie podczas burz miało sprzyjać kwitnieniu tej
rośliny) znane są z przeróżnych podań i gdzieniegdzie przetrwały
do dziś. Opowiadają o wielu ludziach którzy błądzili po lasach i
mokradłach próbując odnaleźć magiczny, obdarzający bogactwem,
siłą i mądrością, widzialny tylko przez okamgnienie kwiat
paproci. W podaniach czeskich i niemieckich znalazca kwiatu paproci
powinien szukać skarbów w ciemnym borze. We francuskich - na
najwyższym w okolicy wzgórzu, do którego ma dobiec przyświecając
sobie ognistym kwiatem jak pochodnią. W legendach rosyjskich
natomiast po zerwaniu gorejącego kwiatu należy wyrzucić go jak
najwyżej w powietrze i szukać skarbu tam, gdzie spadnie. A zdobycie
rośliny nie było łatwe - strzegły jej widzialne i niewidzialne
straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował
się do perunowego kwiatu zbliżyć.
Wróżby
Poza
skakaniem przez ogień i szukaniem kwiatu paproci w noc Kupały
odprawiano również rozmaite wróżby, bardzo często związane z
miłością, które miały pomóc poznać przyszłość. Wróżono ze
zrywanych w całkowitym milczeniu kwiatów polnych i z wody w
studniach (opis rzeczonych dwóch wróżb znajduje się nawet w
jednej z bajek dla dzieci o Muminkach autorstwa Tove Jansson),
wróżono z rumianku i kwiatów dzikiego bzu, z cząbru, ze
szczypiorku, z siedmioletniego krzewu kocierpki, z bylicy i z innych
roślin oraz znaków. Powszechnie wierzono też, iż osoby biorące
czynny udział w sobótkowych uroczystościach przez cały rok będą
żyły w szczęściu i dostatku. Źródło: Wikipedia.
Ciekawostki
na temat Nocy Kupaly:
Kiedy
(pod naciskiem kościoła - przyp.) pierwotny sens Kupały zacierał
się w ludzkiej świadomości, zaczęto sens sobótkowych ogni
tłumaczyć inaczej: że oto w tę noc szczególnie aktywne są
wiedźmy, strzygi, czarty i inne służki i słudzy zła. Są aktywne
właśnie dlatego, że w ramach ogólnego pomieszania żywiołów
siły ciemności i chaosu wnikają w uporządkowany "dzienny"
świat ludzi. I dlatego, by je trzymać na bezpieczną odległość
od ludzkich siedzib, trzeba palić wielkie ognie. Widywano w tę noc
latających pod niebem czarowników, a chaty zabezpieczano ostrymi
narzędziami postawionymi na sztorc - wiadomo, czarownice ich nie
lubią. Kto zaś nie przyszedł na sobótkowe tańce, ten był
poważnie podejrzany, że sam jest wiedźmą lub "wiedźminem"
i lata gdzieś na szkodę przyzwoitym ludziom. Zauważmy, że
podobnie demonizowane zostało zachodnioeuropejskie święto ognia,
Beltaine, a raczej jego wigilia - noc po dniu św.
Walbergi-Walpurgii, a także, w angielsko-amerykanskiej tradycji,
wigilia Wszystkich Świętych czyli Halloween. Mechanizm był w
każdym przypadku podobny: święta, podczas których pierwotnie
stapiały się - chwilowo - światy ludzi i duchów, stawały się z
czasem nocami złych mocy, porą inwazji demonów.
(...)
Sobótka-Kupalnocka miała swoje odmiany w całej
Słowiańszczyźnie. W Rosji ten święty dzień zaczynano od kąpieli
w łaźni, po czym przez wsie szły korowody z pieśniami, na
brzegami rzek nie tylko palono ognie, ale i ucztowano. W Bułgarii
kąpano się w rzekach przed wschodem Słońca - obyczaj bardzo
podobny do wczesnochrześcijańskich rytuałów nocnego chrztu przez
zanurzenie w wodzie z głową i nago. Świętowali nie tylko ludzie -
cieszyć się miało także Słońce! Wypatrywano tego dnia wschodu
Słońca, bo wtedy Słonce miało skakać po niebie z radości. Kto
to zobaczył, szczęście go spotykało. U wschodnich Słowian palono
słomianego bałwana, zwanego także "Kupała" lub
"Kupało", i jeszcze płonącego topiono w wodzie. Na
Polesiu, ale i w Małopolsce w środku świętojańskiego ogniska
wznoszono słup obłożony słomą - wyraźny znak, iż ogień ten
symbolizował zarazem oś świata. Pola objeżdżano konno z
pochodniami zapalonymi od sobótkowych ogni. Przez ogniska
przepędzano bydło. Dziewczęta strojono gałęziami, po czym
wyglądające jak chodzące drzewko, wrzucano do wody. Wszędzie
skakano przez ogień, a niekiedy chodzono po nim boso. Moc ognia
wzmacniała "ognista", aromatyczna roślina - bylica
(...)
Wzmocnieniu mocy służył też napitek: piwo z
dodatkami psychoaktywnych roślin, jak chmiel lub lulek. Wszystkie te
czynności miały na celu "unurzanie się" w ożywczej,
uzdrawiającej mocy ognia i wody - łączących się wtedy
żywiołów..Źródło:
artykuł Wojciech Jóźwiak "Kupała".
Świętojańska
noc wróżb i czarów
Noc świętojańska (...) jest czarowna
i niezwykła. Wtedy to zakwita kwiat paproci, dzieją się czary i
cuda, spełniają się prawie wszystkie marzenia miłosne. To noc
magicznych rytuałów, czarów,
łączenia się ludzi w pary. Ta
noc nasycona jest rozkoszą i westchnieniami spragnionych miłości
serc.
Karty tego dnia układają się niezwykle, trafnie
przepowiadając przyszłość. Prawie wszystkie wróżby dobrze się
spełniają, niosąc nadzieję i ukojenie na przyszłość.
I
jeśli ktoś kwiatu paproci szukać nie chce, wiedząc, ze paproć
owa swój złocisty przylistek zazdrośnie przed okiem przybysza
strzeże, to powróżyć sobie może inaczej.
Dziewczęta
powinny na noc świętojańską upleść wianek z ziół miłosnych.
Zioła te to lubczyk, rumianek, mięta, mirt, tymianek lub bylica,
która jest panaceum chyba na wszystko. Wianek koniecznie musi być
przyozdobiony białymi wstążkami. Im więcej bieli, tym lepiej, w
końcu ten kolor to symbol niewinności, zapowiada te aktywność i
ruchliwość życiowa. W środek wianka należy wstawić cztery białe
świece, zapalić je i wianek na wodę puścić. Pamiętajcie o
wyidealizowaniu wymarzonego chłopca. Jeśli wianek szczęśliwie
popłynie w dal, to w niedługim czasie spotkacie tego jedynego.
Natomiast jeśli wianek zaplącze się w szuwarach lub wywróci albo
wpadnie w wir wody, to trudno, będziecie musiały poczekać.
Niemniej
jednak zawsze trzeba mieć nadzieję, ze marzenia i tak w końcu się
spełnią.
Jeśli dziewczęta lub kobiety mają kłopoty w
miłości , to powinny wianek z ziół miłosnych upleść i suto
ozdobić go czerwonymi wstążkami. Czerwień ma moc odczyniania i
odganiania uroków oraz wszelakiego zła. Trzeba zapalić cztery
świeczki w kolorze czerwonym i położyć wianek na wodę, prosząc
go, aby nasze smutki i niepowodzenia ze sobą zabrał. I podobnie jak
poprzednio, jeśli wianek szczęśliwie odpłynie, to i smutki
odpłyną od nas na zawsze. Ukochany wróci i dobrze to wróżyć
będzie miłości. (...) Lecz jeśli wianek uparcie odpłynąć nie
chce i utknie gdzieś niedaleko, to niestety trzeba będzie poczekać
zanim sprawy miłosne ułożą się po naszej myśli.
Dobrze
tez owej nocy po rosie boso pochodzić, umyć całe ciało lub
chociażby twarz i ręce. To rokuje powodzenie u płci przeciwnej i
to na cały rok, do następnej sobótki. Gdy do rzeki daleko i
strumienia w
pobliżu nie ma, to upleciony wianek z czerwoną
świeczką w środku wstawcie do miski z wodą i patrzcie, w którą
stronę się kręci i jakim płomieniem pali się świeczka. Jeśli
wianek kręci się zgodnie ze
wskazówkami zegara, a świeca pali
się jasnym płomieniem, to dobrze wróży miłosnym marzeniom i
dziewczyna wnet zdobędzie ukochanego. W przeciwnym razie będzie
musiała poczekać.
W przypadku braku dużego zbiornika
wodnego, można wykorzystać drzewa w parku lub w lesie. Należy
stanąć tyłem do drzew i upleciony wianek z białymi kokardami
rzucić za siebie. Jeśli zawiesi się na gałęzi za pierwszym
razem, dziewczyna liczyć może na poznanie dobrego kawalera. Jeśli
próba nie powiedzie się, należy rzucać do skutku. Ile podejść,
tyle lat czekać będzie panna na swojego wymarzonego i
wyśnionego.
W wigilię sobótkowej nocy możemy nazbierać
różnych liści z drzew i krzewów, każdy z nich reprezentować ma
określoną osobę. O zmroku rozkładamy je na parapecie i wczesnym
rakiem sprawdzamy, w jakim stanie znajdują się poszczególne
liście. Te, które zwiędły i zbladły, sugerują, ze osoba, którą
reprezentują, długo w naszym życiu nie zagości. Tę wróżbę
mona przeprowadzać, używając także kwiatów lub ziół, sprawdza
się ona tylko w noc świętojańską. Zatem jeśli przegapicie lub
zapomnicie o tak świetnej okazji do samodzielnego wróżenia, to
trzeba będzie poczekać cały rok.
*********
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz